Radnym można być tylko tam, gdzie się mieszka.
Jak się okazało zastępca przewodniczącego Rady Kamiennika Mariusz Kuś mieszkał w Nysie, a to inna gmina.
Wszystko wyszło na jaw po tym, kiedy burmistrz Nysy zawiadomił prokuraturę, by ta sprawdziła, czy nie doszło do poświadczenia nieprawdy przez radnego, podczas składania wniosku o nyski bon wychowawczy.
Radny mimo, że deklarował zamieszkania w gminie, gdzie pełnił funkcję, złożył wniosek o przyznanie nyskiego bon wychowawczego. Bon przysługuje wyłącznie mieszkańcom gminy Nysa, dlatego wyglądało na to, że Mariusz K. poświadczył nieprawdę bo, będąc radnym gminy Kamiennik, mieszkańcem Nysy być nie może.
Okazało się całkiem na odwrót. Sędzia SR Kamil Nahler, po analizie dowodów stwierdził, że Mariusz K. jest mieszkańcem Nysy i bon mu się należy. Zauważył nadto, że oskarżony skłamał we wniosku, ale to kłamstwo dotyczyło innej kwestii i nie było przedmiotem oskarżenia. Ponadto, kłamstwo to nie zmienia faktu, że podsądny jest mieszkańcem Nysy.
W formularzu wniosku o nyski bon wychowawczy było pytanie, o miejsce pobierania rządowego 500+. Radny pobiera je w Kamienniku, choć powinien w Nysie. W formularzu wpisał niezgodnie z prawdą Nysę.
Sędzia zwrócił uwagę na to, że podanie we wniosku tego, gdzie jest pobierane świadczenie rządowe 500 plus ma na celu weryfikację, czy wnioskodawca mówi prawdę o tym, gdzie mieszka. - Należy wyraźnie podkreślić, że to było kłamstwo – mówił sędzia Kamil Nahler.
Przestępstwa więc nie było, ale ujawniona została podstawa do wygaszenia mandatu, bo mieszkaniec Nysy radnym w innej gminie być nie może.
Ach, ci niedobrzy dziennikarze
Pan Mariusz bronił swego i za zamieszanie obwiniał dziennikarzy (rozmowa telefoniczna z 15 września 2021)
- Przebywam tu i tu, jestem u rodziców pomagam przy gołębiach pocztowych które wymagają trochę pracy poświęcenia. (...) Tam działam w straży pożarnej jeżdżę do działań. (...) Ci dziennikarze to piszą takie głupoty, że głowa boli - żalił się radny. Dziennikarze jednak mieli rację.
Po pół rocznej analizie nadzór prawny wojewody zdecydował.
Wniosek o wygaszenie mandatu wpłynął we wrześniu.
- 14 września br. wpłynął wniosek w tej sprawie. Organ nadzoru jest na etapie analizy zarzutów podniesionych w piśmie i ustalenia toku dalszego postępowania w sprawie. - informowała w ubiegłym roku Martyna Kolemba rzecznik wojewody opolskiego.
Teoretycznie sprawa powinna być załatwiona bezzwłocznie. Okoliczności były dość oczywiste, zatem 30 dni powinno było wystarczyć. Nie wystarczyło. Nadzór wojewody zdecydował, że mandat radnego trzeba wygasić po prawie 6 miesiącach, bo 4 marca 2022.
Mandat jednak sam z siebie nie wygasa. Wojewoda właśnie wezwał radę gminy Kamiennik do wygaszenia mandatu swojemu radnemu. Z doświadczenia wiadomo, że kruk krukowi oka nie wykole, a radni swojemu koledze raczej mandatu nie wygaszą. Po 30 dniach od wezwania będzie to musiał zrobić wojewoda. Od tej decyzji przysługuje odwołanie do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Nie ważne jak oczywista jest sprawa, na wyrok trzeba poczekać. Po wyroku wygaszającym, radny może odwołać się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, a tam na termin poczekamy dwa lata. Zanim zapadnie wyrok wygaszający kadencja się skończy.
Czy to jest praworządność, czy republika prawniczego nierządu, pozostawiam osądowi czytelników. Czy trzeba dodawać, że przez cały czas radny pobiera dietę i głosuje? Nie, przecież to oczywiste.
Napisz komentarz
Komentarze