Nyska policja na sejmowym dywaniku
Sytuacja w jednostce była poruszana podczas jednego z ostatnich posiedzeń sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych. W jej trakcie głos oddano nadkom. Małgorzacie Jeżewskiej, mówiła, że na polecenie komendanta miano szukać na nią "haków".
- Mój przełożony, naczelnik, powiedział "Ja już tego nie wytrzymam, bo ja codziennie słyszę, jaki to ja jestem zły. Może nas łączą jakieś stosunki seksualne, może ty masz jakieś dokumenty obciążające mnie, że ja nic na ciebie nie chcę znaleźć, ale co ja mam na ciebie znaleźć. Słuchaj, ja już też nie wytrzymuję. Ja mam kredyty, mam małe dziecko. Albo ty albo ja" - relacjonowała swoje wyjaśnienia dla radia Opole.
Policjantka złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Co zaskakujące sprawę powierzono asesorowi, czyli kandydatowi na prokuratora, Ta niedoświadczona młoda osoba miała "stawić czoła" wieloletniemu oficerowi wojewódzkiego wydziału BSW (Biura spraw Wewnętrznych), jakim jest Edward Flaga, dzisiejszy komendant policji w Nysie.
Postępowanie prowadzone w Kędzierzynie-Koźlu zostało umorzone pod pretekstem, który można nazwać proceduralnym, bowiem prokuratura, której obowiązkiem jest samodzielne zaklasyfikowanie zgłaszanego przestępstwa, jako główną przyjęła kwalifikację opisaną przez poszkodowanych tj. naruszenie praw pracowniczych. Na tej bazie prowadziła śledztwo, by na stwierdzić, że zgodnie z ustawą o policji, policjant jako funkcjonariusz służb mundurowych nie ma statusu pracownika.
Pani asesor przyjęła samodzielnie błędną kwalifikację czynu, by ostatecznie stwierdzić, że jest błędna i głównie na tej podstawie śledztwo umorzyć. Właściwa kwalifikacja przestępstwa do jakiego mogło dojść to 231 kk.- Nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza -
O dokładne zbadanie sprawy pod kątem tego przestępstwa wnioskuje adwokat policjantów w zażaleniu na umorzenie postepowania. Co ciekawe w trakcie postepowania asesor prowadząca tę sprawę została awansowana na funkcję prokuratora.
Nieprzyjemności miały dotknąć innych policjantów z Nysy.
- Komendant mówi, że jesteśmy poj...ni, że trzeba nas roz...ić. On nadal tam funkcjonuje. Wszystkie te osoby, które zeznawały w prokuraturze potraciły swoje stanowiska - mówiła Małgorzata Jeżewska.
Były zastępca komendanta powiatowego policji w Nysie, dziś już emeryt, nadkom. Janusz Mormul przekonywał, że on także padł ofiarą działania komendanta Flagi..
- Musiałem odejść ze służby przez to, że byłem wyzywany, poniżany, wręcz zmuszany do uwalania policjantów przez mojego komendanta.
- Byłem nazywany debilem, tępakiem, głupkiem na odprawach służbowych, gdy siedziałem po 12 godzin w pracy i robiłem wszystko. W jeden rok miałem 700 nadgodzin, a on nazwał mnie nierobem. (…) Miałem polecenie służbowe. „Masz zrobić tak, że ta osoba ma wylecieć z policji. Jeśli nie wyleci, to ty wylecisz. On nie mówił „pożegnam się z tobą”, używał wulgaryzmów. Miałem za zadanie uwalanie policjantów. (…) Takich osób mobbingowanych w Nysie jest 20 – 30. Funkcjonariusze wydziału kontroli KGP przyjechali do mnie w maju, gdy byłem już na emeryturze. Odpowiedziałem na zadane pytania. Komenda Główna do dziś nic nie zrobiła. - kontynuował były zastępca komendanta Janusz Mormul
Policjantów wsparł nyski poseł Rajmund Miller
Miller mówił o tym, że według poszkodowanych policjanci mieli być zmuszani do łamania prawa.
- Pracownicy, funkcjonariusze są zmuszani do potwierdzania nieprawdy. Również potwierdzania nieprawdy w postaci sfałszowanych protokołów, a to już jest przestępstwo - alarmuje poseł Miller. Polityk apeluje o zmianę prawa, by funkcjonariusze byli lepiej chronieni przed nadużyciami ze strony przełożonych.
Część funkcjonariuszy była już przesłuchiwana w tej sprawie. Niektórzy z nich skarżą się, że są za to poddawani naciskom, że szuka się na nich „haka”.
- Ten komendant, gdy podpadają mu pracownicy, nakłania ich do podpisywania fałszywych oświadczeń, fałszywych raportów. Mamy na to dowody – mówił w czasie posiedzenia sejmowej komisji poseł Rajmund Miller. - Dzisiaj mówią o tym ludzie, którzy już mogą odejść na emeryturę. Pozostali nie chcą mówić, bo boją się, że stracą prace. (…) Apelujemy, przeprowadźcie rzetelne postępowanie. Przykre jest to, że musimy dzisiaj sprawę stawiać na posiedzeniu sejmowej komisji. Mimo wielu usiłowań podejmowanych zarówno w komendzie wojewódzkiej, jak i gdzie indziej, nie osiągnęliśmy celu, o który proszą pracownicy.
Do sprawy odniósł się zastępca komendanta głównego policji nadinsp. Paweł Dobrodziej, przekonywał, że sytuacja w Nysie była szczegółowo badana.
- Kontrolę prowadził wydział kontroli komendy wojewódzkiej, ale również, w bardzo wielu aspektach, prowadziło ją biuro kontroli komendy głównej. Trudno mi się wypowiadać. Prowadzone jest postępowanie przygotowawcze, wiec tym bardziej nie sposób, abym się na tym etapie wypowiadał - zastrzegł.
Wreszcie nie jesteśmy sami
Nasza redakcja zajmuje się tym tematem od połowy ubiegłego roku. Pisaliśmy o tym w jaki sposób komenda główna policji prowadziła to postepowanie. Według naszej wiedzy skończyło się na zebraniu obszernego materiału ze świadków, po czym dokumenty trafiły na półkę. Rzecznik komendy głównej Mariusz Ciarka w tej sprawie także się nie popisał. Na nasze pytanie odpowiadało jego biuro. Odpowiedzi najkrócej można określić jako bezprawne uchylanie się od udzielenia informacji publicznej. Na zadane pytania odpowiadano nie na temat. Na prośby o skorygowanie odpowiedzi, przeklejano odpowiedź z poprzedniego maila i tak wielokrotnie. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że lokalna redakcja nie wygra z komendą główna policji, nawet, jeśli ta druga jawnie łamie prawo do informacji.
Komenda Główna Policji wiedziała o wszystkim.
Poniżej pismo z naszego artykułu opublikowanego 12 marca br. datowane na 29 lipca 2020. Już wtedy komenda główna wiedziała o każdym szczególe tej sprawy. Najwyraźniej nie dała wiary policjantom, stawiając na słowo komendanta Edwarda Flagi.
To zastanawiające dlaczego nad komendantem Flagą roztoczono tak szczelny parasol ochronny, że na czas wyjaśnienia wątpliwości nie został nawet zawieszony. Jest to tym dziwniejsze, że do mediów trafia coraz więcej informacji dotyczących prawdopodobnego popełniania przestępstw przez wysokich funkcjonariuszy w nyskiej komendzie.
Najświeższa sprawa to wątek postępowania dyscyplinarnego wobec jednego z policjantów, w którym mogło dojść do nakłaniania innego policjanta przez przełożonych do fałszowania notatek, by obciążyć tego pierwszego. Zawiadomienie w tej sprawie trafiło już do prokuratury okręgowej w Opolu i będzie badane przez prokuraturę rejonową w Oleśnie.
Według naszych informacji, może to być kolejny etap krucjaty kierownictwa nyskiej policji wobec nieakceptowanych policjantów. W tej sprawie mimo podejrzenia popełnienia przestępstwa przez kierujących postepowaniem dyscyplinarnym, już zdegradowano policjanta, wobec którego mogło dojść do fabrykowania zarzutów.
Poniżej dokumenty jakie trafiły do komendy głównej policji w lipcu 2020.
inne źródła - Onet.pl – W Sejmie wysłuchano ofiar mobbingu w służbach. ”Statystyki są zaniżane”…
Radio opole - O możliwym mobbingu w nyskiej policji dyskutowano w czasie obrad sejmowej komisji. "Poszkodowanych jest nawet 30 policjantów"
Mobbing w nyskiej policji. Wypłynął skandalizujący dokument ze śledztwa Komendy Głównej.
Napisz komentarz
Komentarze