Stanowisko "wyczyszczono" dla Barskiej?
Powołując się na decyzję sądu można nie mieć już wątpliwości, że stanowisko kierownika prudnickiego PCPR "wyczyszczono", by zatrudnić bezrobotną wówczas (po objęciu mandatu radnej powiatu nie mogła kierować już nyskim PCPR), byłą burmistrz Nysy. Przysługę Jolancie Barskiej oddał starosta powiatu prudnickiego Radosław Roszkowski (PO)
Dla przypomnienia
O sprawie pisaliśmy w styczniu 2019 - /artykul/2360,kto-wygra-konkurs-na-jolante-czyzby-jolanta
Zaraz po wyborach samorządowych w 2018 roku starosta prudnicki Radosław Roszkowski z dnia na dzień odwołał kierownik Prudnickiego PCPR Krystyne Wilisowską w trybie, który trudno nazwać zwyczajnym.
Wieloletnia kierownik nigdy nie otrzymywała żadnych uwag od swojego pracodawcy, co więcej placówka realizowała wiele projektów ponad normę, za które była wielokrotnie nagradzana. Ostatnio bo w 2017 roku przez minister Rafalską.
Mimo uznania i nagród starosta uważał, że placówka ma niedomagania i zmiana ma wprowadzić "nowe otwarcie" ze szczególnym naciskiem na pieczę zastępczą. To zaskakujące, bowiem placówka właśnie skończyła realizacje unikatowego w skali województwa projektu ministerialnego zajmującego się właśnie pieczą zastępczą. Czy to możliwe, żeby starosta nie znał tego projektu?
Tak było w grudniu 2018 roku. Dziś po 2 latach, Krystyna Wilisowska komentuje korzystny wyrok
- Ta sprawa trwała blisko dwa lata, ale wyrok pokazuje, że warto było walczyć - mówiła po wyroku sady pracy Krystyna Wilisowska, była kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Prudniku. - Oddałam tej pracy ponad 10 lat swoje życia. Udało się dokonać wielu ważnych rzeczy. Zostawiłam PCPR w znacznie lepszej kondycji, niż wówczas, gdy podejmowałam tę pracę. Nie zasłużyłam na takie potraktowanie. -
Krystyna Wilisowska nie mogła się pogodzić, z decyzją, a zwłaszcza, z trybem w jakim ja zwolniono. Roszkowski zarzucił jej utratę zaufania, nieprawidłową organizację rodzinnej pieczy zastępczej na terenie powiatu prudnickiego oraz narażenie powiatu na większe wydatki, spowodowanie umieszczaniem dzieci w pieczy instytucjonalnej, zamiast w rodzinnej.
- Nie byliśmy stroną w tym procesie, choć faktycznie to zarząd powiatu podjął decyzję o zwolnieniu pani Wilisowskiej. Żałuję, że sąd nie powołał nas na świadków - mówi dziś Radosław Roszkowski, starosta prudnicki. - W aktach osobowych zwykle znajdują się rzeczy neutralne i pozytywne, ale radni wielokrotnie mieli uwagi do pracy PCPR i pani Wilisowskiej. Skarżyły się też rodziny zastępcze. To bzdura, że w tej sprawie chodziło o politykę.
Roszkowski w 2018 nie podważał zasług zwalnianej, przeciwnie doceniał je i dlatego zaproponował, żeby dotychczasowa kierownik Prudnickiego PCPR przeszła na niższe stanowisko z mniejszym uposażeniem i została w placówce, gdy ta odmówiła, otrzymała natychmiastowe wypowiedzenie z pracy. Więc naprawdę trudno dziś uwierzyć w zacytowaną wyżej argumentację, znając okoliczności zmiany warty na stanowisku kierownika PCPR.
W grudniu 2018 w rozmowie z naszym dziennikarzem starosta prudnicki mówił tak - Należy podkreślić, że wiele dziedzin aktywności PCPRu było sukcesem stąd zasłużone laury za te dziedziny. Indywidualne dla Pani kierownik czyli brązowy krzyż zasługi nadany przez prezydenta RP czy nagrody ministerialne.
Sąd potwierdził, że starosta (zarząd powiatu) naruszył prawo pracy.
Ale Jolanta Barska popisała się, jeszcze bardziej. Prudnicki PCPR pod jej kierownictwem spóźnił się z odpowiedzią na pozew. Sąd pracy przyjął co prawda dokumenty, ale nie uwzględnił wniosku o przesłuchanie świadków ze strony PCPR. Powiat prudnicki decyzją sądu został zobowiązany do wypłacenia ok. 50 tys. zł odszkodowania za bezpodstawne zwolnienie z pracy. Jolanta Barska komentując tę sprawę mówi, że jest jej przykro. W konsekwencji jednak, brak odpowiedzi na pozew w terminie, skutkował także tym, że pracownicy prudnickiego PCPR nie musieli opowiadać w sądzie, że czarne jest białe.
Sąd oparł się w swojej decyzji na dokumentach, odrzucił jednak ostatni audyt zlecony przez starostę Roszkowskiego. To ten audyt miał wykazać rzekome uchybienia w pracy Krystyny Wilisowskiej. Jak się można domyślać został wszczęty z z góry powziętą tezą, żeby coś wykreować i tak potraktował go sąd odrzucając wnioski audytu.
Jeszcze raz mogliśmy zobaczyć, że placówki publiczne są traktowane jako synekury dla politycznych przyjaciół. Tym razem starosta Roszkowski zrobił przysługę radnej Barskiej. Trudno zaprzeczyć, że odszkodowanie Krystynie Wilisowskiej się należało. Tylko dlaczego nie wypłacili go Radosław Roszkowski solidarnie z Jolanta Barską z własnej kieszeni, tylko znowu podatnik?
___________
Aktualizacja
Co ciekawe, jak dowiedzieliśmy się od uczestnika procesu przed sądem pracy, opisywany wyżej audyt, który miał pokazywać rzekome uchybienie zwolnionej kierownik PCPR nie miał podpisu. Do sądu, jak należy zakładać, trafiła potwierdzona za zgodność z oryginałem kopia oryginalnego audytu. Zatem oryginalny audyt na podstawie, którego zwolniono Krystynę Wilisowską nie został w ogóle podpisany przez audytora. Czyli był przez cały ten czas tylko świstkiem papieru.
__________________
zobacz jak starosta Prudnicki kluczy w wywiadzie z 2019 roku próbując uzasadnić podważona przez sąd decyzję.
Napisz komentarz
Komentarze