Prawdopodobne przestępstwo zostało opisane w artykule.
Posługiwali się fałszywą fakturą - prokuratura odmówiła dochodzenia... ale, jest kolejne przestępstwo.
Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia, choć przesłanki znalazł sąd.
Prokuratura prawdopodobnie uznała, że mimo, iż wójt, skarbnik OSP i naczelnik OSP wiedzieli, że cena wozu bojowego dla OSP Prusinowice wynosiła 18 tys. €, nie byli świadomi, że faktura, którą się posługują opiewa na 7 tys. €. Mimo, że na sfałszowanej fakturze widniała kwota o 11 tys. € niższa, nikt z zainteresowanych miał tego nie zauważyć.
W ten sposób rozliczono dotację, zaksięgowano, zarejestrowano samochód. Wszystko w oparciu o nierzetelny rachunek.
Pojawiły się jednak nowe dowody prawdopodobnego przestępstwa.
Kolejny dokument, który wypłynął w tej sprawie dodatkowo podważa opisane wyżej i bardzo wątpliwe założenia, bowiem okazuje się, że na akcie darowizny podpisanej pomiędzy gminą, a OSP widnieją podpisy wyżej wymienionych osób publicznych.
Wartość pojazdu na umowie darowizny wynosi 30 tys zł, a to po kursie z 2015 roku trochę ponad 7 tys €.
Umowa darowizny powstała, by rozwiązać problem paliwa. Strażacy nie mają na to funduszy, wiec po finalizacji zakupu i rozliczeniu dotacji (04.09.2015), jaką na rzecz OSP przekazała Gmina Pakosławice, samochód wrócił do gminy jako darowizna (08.09.2015). Zrobiono to ponieważ gmina nie może kupować benzyny do samochodu, który nie jest jej własnością. Po przekazaniu darowizny, wóz bojowy wrócił fizycznie z powrotem do OSP, jako oddany do użytkowania strażakom.
Wartość darowizny jest równa sumie ze sfałszowanej faktury, ta faktura jest załącznikiem do protokołu przekazania pojazdu, odbiór dokumentów pokwitowany własnoręcznymi podpisami. Wartość podana w umowie darowizny jest ponad dwa razy mniejsza niż rzeczywisty koszt, uzgodniony z Austriakami. Podpisując umowę, wójt, skarbnik i naczelnik OSP musieli zdawać sobie z tego wszystkiego sprawę.
Zatem Wójt Adam Raczyński, skarbnik OSP Mirosław Borkowski, naczelnik OSP Jerzy Tokarski świadomie, wspólnie i w porozumieniu zaniżyli wartość samochodu o około 11 tys €, czyli o 45 tys złotych. Dlaczego wspólnie i w porozumieniu? Taki wniosek wynika z ustaleń sądu. Sędzia Czerwińska-Koncur ustaliła, że od maja 2015 wszyscy ci Panowie wiedzieli, że samochód jest wart 18 tys €, tj. ok 75 tys zł.
Założenie, że nikt nie zauważył kwoty na fakturze i nie odkrył, że jest sfałszowana, jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, logiką i doświadczeniem życiowym. Tutaj należy przytoczyć treść uzasadnienia wyroku z 2019 roku w sprawie o fałszowanie faktury:
- co wynika tak z zeznań świadka Mario Muhlbock, jak i pism jakie kierował do Urzędu Gminy w Pakosławicach, tak wójt Adam Raczyński jak i Jerzy Tokarski uczestniczyli w dniach 2-3 maja 2015 r. w wizycie w Wilhering, gdzie dokonano oględzin wozu i rozmawiano o jego zakupie i oferowanej cenie. [red: ustalona cena 18 tys. €]
- Zadziwiającym jest, iż nikt, kto miał styczność z tym dokumentem nie zwrócił uwagi, iż rachunek na kwotę 7.000 euro zawiera skan podpisu Mario Muhlobock. - pisała SSR Katarzyna Czerwińska-Koncur w uzasadnieniu wyroku.
Po lekturze umowy darowizny, pod którą widnieją własnoręczne podpisy wszystkich zainteresowanych, staje się jasne, że trzej Panowie musieli wiedzieć, że faktura była nierzetelna. Dlaczego prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenie w tej sprawie?
Nie ma także wznowienia dochodzenia w sprawie przywłaszczenia mienia z 2017 roku, choć są nowe dowody.
To sprawa z 2017 roku. Sędzia Katarzyna Czerwińska Koncur podczas procesu dotyczącego fałszerstwa faktury (2019 r), niejako przy okazji, odkryła okoliczności kluczowe dla umorzonego dwa lata wcześniej dochodzenia. Chodziło o przywłaszczenie mienia przez byłego przewodniczącego rady gminy Pakosławice i jednocześnie skarbnika OSP Prusinowice. Mężczyzna ten wypłacił sobie kwotę 1000 € i nie rozliczył się z tych pieniędzy, aż do momentu, kiedy w tej sprawie wszczęto dochodzenie.
Sędzia Koncur w pismach sądowych wykazała, że doszło do przywłaszczenia. We wspomnianym wyżej procesie ustaliła, że termin zwrotu pieniędzy był o ponad rok późniejszy, niż ustalono w dwóch śledztwa prokuratury.
cytując z uzasadnienia wyroku sędzia ustaliła:
(...) Nadto ważnym jest, iż na dzień 17 sierpnia 2015 r., za pojazd uregulowana była jedynie zaliczka w kwocie 6.000 euro, kolejna wplata miała miejsce dopiero w grudniu 2016 r. 1 dokonał jej Mirosław B. (...)
Prokuratura jednak ignoruje ustalenia sądu i nie podjęła decyzji o wznowieniu śledztwa. Trudno komentować decyzje prokuratury inaczej niż, że to skandal. To także wbrew logice i zapisom kpk.
Kodeks postępowania karnego:
Art. 7. Organy postępowania kształtują swe przekonanie na podstawie wszystkich przeprowadzonych dowodów, ocenianych swobodnie z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego.
Podkomisarz Jarosław Adamowicz z KPP w Nysie.
Przesłuchanie osoby zawiadamiającej o możliwości popełnienia przestępstwa to rutynowe działanie. Po wysłaniu zawiadomienia do prokuratury podkomisarz Adamowicz zaprosił naszego dziennikarza by porozmawiać, tj. spisać zeznanie.
Podczas przesłuchania dziennikarz wręczył policjantowi wydruk dwóch dokumentów. Jeden z nich miał potwierdzać fakt rzekomej wpłaty 1000 €, w gotówce w dniu 17 sierpnia 2015 na ręce Austriaków, co miało świadczyć, że do przywłaszczenia pieniędzy nie doszło. Drugi to dokumenty, który w naszej ocenie posłużył do sfałszowania pierwszego, najprostszą metodą "na ksero".
Zanim dziennikarz wytłumaczył, czego dotyczą dokumenty, podkomisarz Jarosław Adamowicz widząc identyczne podpisy, sam z siebie powiedział, że jeden z nich wygląda na ksero drugiego.
Powiedział także przesłuchiwanemu dziennikarzowi, że decyzję w tej sprawie podejmie prokuratura, on ma tylko zadać zlecone przez prokuraturę pytania. Niestety, chyba minął się delikatnie z prawdą. Na wniosku o odmowę wszczęcia śledztwa widnieje jego nazwisko - Podkomisarz Jarosław Adamowicz. Prokurator Daniel Derda z nyskiej prokuratury zatwierdził wniosek policjanta.
Napisz komentarz
Komentarze