________________________________________________________________
Szanowni Państwo,
Od pewnego czasu Wasza Telewizja urządza polowanie na OFIARY przestępczej nyskiej bezpieki. Patronem tejże jest pan *****, znany z pijackich ekscesów były nyski ubowiec. Każdy dorosły pamięta, kiedy on w pijanym widzie wjechał po schodach do sklepu przy ul. Celnej. Każdy dorosły, mieszkający wówczas w Nysie wie, że pan *******, jako przedstawiciel ubeckiej bandy, nie poniósł do dziś żadnych konsekwencji za liczne delikty, a wprost przeciwnie - cieszy się względami i prosperuje doskonale.
Z ubolewaniem stwierdzam, że nyskie media, pozornie wolne, trwają w przestępczych obyczajach tamtych "panów", uprawiając oszczerczą kampanię. Jestem siostrą zmarłego Czesława Orlopa, którego nagle, pięć lat po śmierci, piętnuje się i szarga Jego dobre Imię, burząc spokój całej rodziny.
Ponieważ od 1974 r. jestem obywatelką Niemiec, a co za tym idzie - tam mam ochronę prawną, będę zmuszona tam powalczyć o dobre Imię mojego Brata, który przez dziesiątki lat stawiał Nysę na świeczniku kultury polskiej. A łatwo Mu nie było, gdyż już od 17. roku życia, kiedy wystąpił z Seminarium Duchownego, był nieustannie ścigany, przetrzymywany, nękany i zastraszany na nyskim UB. Czy to ujęto w "teczce"? Kiedy Rodzice wychodzili do pracy, podjeżdżał samochód i zabierał Go na UB. Grożono Mu, że, jeżeli piśnie słowo komukolwiek, spotka Jego Matkę coś złego.
Był nieletni! Milczał, oczywiście. Po latach zwierzył mi się z tego koszmaru. On jeden z byłych seminarzystów nie mógł dostać się na ranne nauczanie w Carolinum. Wiadomo, dlaczego! Musiał zdawać każdy przedmiot, by dostać się na wieczorówkę. A kiedy miał zdawać maturę, zabrano Go do lochu na UB i przetrzymano do końca dnia. Rodzice rozpaczali, bo Syn nie poszedł na maturę, oszalał! Taka była wersja w domu. Zdawał rok później. Nie dał się jednak złamać!!! Pan S***, odpowiedzialny za te okrucieństwa ubowiec śnił się Bratu co noc... Po latach spotkał go Brat jako pacjenta przy stole w głuchołaskim szpitalu. - "Szok, te diabelskie czarne oczka i pamięć tamtych udręk", powiedział mi po latach. Mimo że był bardzo chory, natychmiast opuścił szpital. Ale prześladowania się nie skończyły nigdy. "Agent" powinien mieć jakieś korzyści, jak mieli i mają do dziś ci prawdziwi agenci, od których odwraca się uwagę, szargając dobre Imię wielkiego zmarłego Artysty. "Za brak subordynacji Syna", zwolniono naszego Ojca z pracy, inwalidę wojennego. Po kilku latach uwięziono Matkę, a mnie utrudniano na Uniwersytecie Wrocławskim złożenie egzaminu magisterskiego, podając dwa fałszywe terminy egzaminu, o których profesor Rospond, mój promotor nic nie wiedział. Czy tak wyglądały przywileje współpracowników sowieckiej bezpieki miasta Nysy?
Dla pełniejszego obrazu curriculum vitae mojego wielkiego Brata, dodaję, że dzięki wielkiemu talentowi muzycznemu, dostał się do Akademii Muzycznej we Wrocławiu (na 300 kandydatów przyjęto 30!) i ukończył ją z wynikiem bardzo dobrym. W rozmowie z panią Dziekan po śmierci Czesława Orlopa, dowiedziałam się, że Akademia chełpi się tym absolwentem, gdyż należał On w historii tej Akademii do najzdolniejszych studentów. Na dowód tego zaproszono Jego i Jego Zespół PiTNysa na obchody 50-lecia Akademii. Poświęcono 40 minut na obejrzenie występu Zespołu, jako chlubę dla profesorów i przykład najlepszej pracy dla studentów. Tylko nasze miasto mówiło "półgębkiem" o wielkich sukcesach. Nawet "nagrody Trytona" Zespół nie otrzymał. Czy tak wygląda nagradzanie "agentów" ubeckich?!
Agenci mieli i wciąż jeszcze mają przywileje. Państwo są tego najlepszym dowodem, wspierając z całej siły oszczerczą kampanię tamtych przestępców.
Ponieważ jestem wolną dziennikarką poczytnego pisma w Niemczech, zrobię z tego użytek. Niech świat się dowie, jak pracuje Nysa w wolnej dobie. Jeżeli ataki Państwa się nie skończą, spotkamy się w Sądzie w Berlinie. Zanim to nastąpi, proszę o:
- informacje, dot. merytorycznej zawartości "Teczki" mojego Brata, Czesława Orlopa, na którą się Państwo powołują.
- O podanie nazwisk osób, które spowodowały "ujawnienie" owej zawartości merytorycznej.
- O podanie celu owego "ujawnienia".
Mój termin w IPN we Wrocławiu został ustalony. Trochę odległy, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Mój przyjaciel, prof. Jan Miodek, który walczył o prawdę długie cztery lata i prawdę obronił, obiecał mi wsparcie.
Wanda (Orlop) Strycharczyk
===============================================
sprostowanie wysłane przez Panią Wadnę (Orlop) Strycharczyk
Szanowny Panie,
Niniejszym odwołuję ostatnie zdanie z mojego listu do Redakcji, w którym to wyrażam swoje "pobożne życzenie" wsparcia przez pana Profesora Jana Miodka jako już zaistniałe, używając czasu przeszłego dokonanego - "obiecał mi wsparcie". Nie obiecał. Pana Profesora przepraszam.
Z wyrazami szacunku
Wanda (Orlop) Strycharczyk
_________________________________
Oświadczenie profesora Jana Miodka w sprawie listu do redakcji Wandy Orlop
redakcja nie komentuje listów od widzów
Pragniemy jedynie poinformować, że informacje podawane przez naszą redakcję pochodzą z Inwentarza Archiwalnego Instytutu Pamięci Narodowej
http://inwentarz.ipn.gov.pl/showDetails?id=225091&q=czes%C5%82aw%20orlop&page=1&url=[|typ=0]
Napisz komentarz
Komentarze