W Nysie trwa burzliwa kampania referendalna, której celem jest odwołanie obecnego burmistrza i rady miejskiej. Atmosfera w mieście zaostrzyła się po tym, jak na ulicach pojawiły się nieoznaczone billboardy nawołujące mieszkańców do bojkotu referendum, opatrzone hasłem: „Popieram burmistrza, nie idę na referendum”. Sytuacja jest kontrowersyjna, gdyż zgodnie z prawem materiały wyborcze lub referendalne powinny być jednoznacznie oznaczone informacją o tym, kto je finansuje.
Na nagłą eskalację sprawy zareagowali lokalni aktywiści, m.in. radny Piotr Smoter, który osobiście podjął próbę ustalenia źródła finansowania kampanii. Smoter odwiedził biuro Agencji Rozwoju Nysy (ARN), spółki gminnej zarządzającej billboardami. Podczas wizyty ustalono, że zlecenia na umieszczanie materiałów reklamowych przyjmuje osobiście prezes ARN Bogdan Wyczałkowski. Smoter nie uzyskał jednak jasnej odpowiedzi na pytanie, kto dokładnie finansuje tę kampanię.
Kontrowersje potęguje fakt, że burmistrz Nysy umieścił zdjęcie billboardu nawołującego do bojkotu referendum na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. Pytany bezpośrednio o źródło finansowania tych materiałów, burmistrz unikał jednoznacznej odpowiedzi, odsyłając do formalnych procedur uzyskania informacji.
W rozmowie padały także oskarżenia o bezprawność kampanii, gdyż brak oznaczenia źródła finansowania łamie przepisy dotyczące kampanii referendalnych. Wiceburmistrz Nysy przyznała, że materiały obu stron mogą mieć znamiona niezgodności z prawem, co dodatkowo komplikuje sytuację.
Mieszkańcy Nysy obserwują rozwój wydarzeń z coraz większą uwagą, oczekując jasnych deklaracji ze strony władz miejskich oraz transparentności kampanii referendalnej. Sprawa billboardów pozostaje nadal nierozwiązana, a wokół niej narasta atmosfera niejasności i wzajemnych oskarżeń.
Napisz komentarz
Komentarze