W Domaszkowicach, niewielkiej miejscowości w gminie Nysa, trwa burzliwa debata na temat planowanej budowy największej w Polsce biogazowni. Sołtys Edyta Wąs, reprezentująca mieszkańców, podkreśla zagrożenia, jakie niesie za sobą ta inwestycja.
Największa biogazownia w Polsce – obawy mieszkańców
Planowana biogazownia, zarządzana przez firmę BZK Energy, ma produkować 180 tysięcy ton biogazu rocznie i działać przez całą dobę. "Nie mamy doświadczenia z tak dużymi instalacjami w Polsce. Mniejsze biogazownie już teraz powodują uciążliwości, takie jak hałas, smród i zwiększony ruch transportowy," wyjaśnia Edyta Wąs.
Poferment – problem, który zostaje
Ubocznym produktem działalności biogazowni będzie poferment, który ma być wykorzystywany jako nawóz. "Nie jest on regulowany ustawą o nawożeniu, co oznacza, że może być wylewany na pola bez ograniczeń. Obawiamy się, że doprowadzi to do poważnych problemów środowiskowych," ostrzega sołtys.
Historia zaniedbań i brak dialogu
Mieszkańcy Domaszkowic czują się ignorowani przez władze gminy. "Kiedyś współpraca z burmistrzem była dobra, ale od kilku lat nasze problemy są lekceważone. Decyzje podejmowane są bez konsultacji z nami, a my zostajemy z konsekwencjami," mówi Edyta Wąs, przypominając również o nielegalnie działającej chlewni oraz uciążliwościach związanych z wysypiskiem odpadów komunalnych.
Nadzieja na referendum
Mieszkańcy gminy Nysa organizują referendum w sprawie odwołania burmistrza i rady miejskiej. "Mamy nadzieję, że nowa władza weźmie pod uwagę nasze argumenty i potrzeby. Chcemy żyć spokojnie w naszej małej ojczyźnie, bez ciągłego narażania na szkodliwe inwestycje," dodaje sołtys.
Domaszkowice, przez lata obciążane kolejnymi inwestycjami, jak wysypisko odpadów i nielegalne chlewnie, stoją przed kolejnym wyzwaniem. Czy głos mieszkańców zostanie usłyszany, zależy od nadchodzących decyzji władz i wyników referendum.
Napisz komentarz
Komentarze