Zakładając maksymalne terminy proceduralne, referendum w Nysie mogłoby odbyć się dopiero po zakończeniu wyborów prezydenckich. Tak wynika z informacji przekazanych przez Państwową Komisję Wyborczą na zapytanie opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. W związku z powodzią, która dotknęła Nysę, obowiązywał tam stan nadzwyczajny do połowy października. Przepisy prawa wykluczają możliwość skracania lub przedłużania kadencji władz lokalnych przez trzy miesiące po zakończeniu stanu nadzwyczajnego, co wpływa na plany grupy inicjującej referendum.
Przypomnijmy, że na 12 grudnia zaplanowano rozpoczęcie zbiórki podpisów pod wnioskiem o referendum mającym na celu odwołanie władz Nysy. Organizatorzy zarzucają burmistrzowi oraz radzie miejskiej brak dialogu z mieszkańcami i nieudolność w czasie kryzysu powodziowego.
- Przygotowania do referendum mogą ruszyć dopiero po oficjalnym powiadomieniu komisarza wyborczego – wyjaśnia Rafał Tkacz, dyrektor opolskiej delegatury KBW.
Jak podkreśla, takie powiadomienie może zostać złożone najwcześniej 15 stycznia 2025 roku, po upływie konstytucyjnego okresu zakazu działań wyborczych w związku ze stanem nadzwyczajnym. Następnie organizatorzy będą mieli 60 dni na zebranie wymaganej liczby podpisów.
Przeprowadzenie referendum będzie jednak sporym wyzwaniem dla komitetu referendalnego.
- Aby wynik referendum był wiążący, w głosowaniu musi wziąć udział co najmniej 60 procent osób, które uczestniczyły w wyborach burmistrza i rady miejskiej – zaznacza Tkacz. – Liczby te nie są małe, dlatego kluczową rolę odegra mobilizacja mieszkańców przez organizatorów.
Patryk Cichy, jeden z inicjatorów referendum, poinformował wczoraj (3 grudnia) w mediach, że planowana zbiórka podpisów miała ruszyć 12 grudnia. W świetle interpretacji przepisów przez PKW termin ten nie jest jednak możliwy do realizacji.
Napisz komentarz
Komentarze