Straszne, prawdziwe, ciekawe.
Denazyfikacja w powojennych Niemczech była w wielu wymiarach czysto symboliczna. Jednym z tych wymiarów był dobór kadr do kształtującego się RFN. Najczęściej przywoływany przykład, który wspaniale odzwierciedla jak budowano niemiecką "współczesną demokrację" to przypadek Friedricha Reinefarth, niemieckiego generała odpowiedzialnego za rzeź Woli - śmierć od 40 tys. do 60 tys. ludzi. Największej jednostkowej zbrodni popełnionej na ludności cywilnej w czasie niemieckiej okupacji.
Heinrich Friedrich Reinefarth, znany jako Heinz Reinefarth (ur. 26 grudnia 1903 w Gnieźnie, zm. 7 maja 1979 w Westerland) – niemiecki wojskowy, od 1932 członek NSDAP, SS-Gruppenführer i Generalleutnant der Waffen-SS. Zbrodniarz hitlerowski, odpowiedzialny za liczne zbrodnie wojenne, popełnione przez wojska niemieckie podczas tłumienia powstania warszawskiego. Po wojnie zachodnioniemiecki polityk. W latach 1951–1967 burmistrz miasta Westerland, w okresie 1958–1967 poseł do Landtagu Szlezwika-Holsztynu. Nigdy nie poniósł odpowiedzialności za popełnione zbrodnie.
Jeszcze ciekawsza historia Sądów Ludowych III Rzeszy
Volksgerichtshof (VGH) (pol. Trybunał Ludowy, TL) – sąd specjalny, ustanowiony w 1934 roku przez władze III Rzeszy poza konstytucyjnymi ramami prawa, do osądzania takich przestępstw jak zdrada stanu (niem. Hochverrat) i zdrada państwa (niem. Landesverrat); zakres jego kognicji i jurysdykcji był systematycznie poszerzany (m.in. o defetyzm, sabotaż gospodarczy, szpiegostwo). W 1936 przekształcony w sąd zwyczajny. Rozwiązany przez Sojuszniczą Radę Kontroli Niemiec 20 października 1945. Organizacja Trybunału i sam przewód sądowy były nastawione na przeprowadzanie procesów doraźnych – był to sąd jednoinstancyjny, de facto narzędzie mordów sądowych. Trybunał skazał osiemnaście tysięcy osób, w ogromnej liczbie przypadków wydając karę śmierci – do 1945 wykonano około 5200 egzekucji.
Z nazizmu do… demokracji
Nazistowscy sędziowie w znacznej większości, czyli niemal w 100%, przeszli sucha stopą do… demokracji. Prócz naczelnego prokuratora Ernsta Lautza, który w 1947 został skazany na 10 lat więzienia przez amerykański Trybunał Wojenny, żaden spośród około 570 sędziów i prokuratorów nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Wielu z nich pełniło służbę w sądownictwie w powojennych Niemczech Zachodnich. Lautz został ułaskawiony już po mniej niż czterech latach i przeszedł na emeryturę.
z PRL do Europy
Niemiecki przykład jest bardzo podobny do historii polskiego sądownictwa. Nasz stan sędziowski przeszedł suchą stopą z PRL, czyli sowieckiej okupacji, do europejskiej "demokracji". Cel komunistów był oczywisty. Konserwacja kadrowa wymiaru sprawiedliwości miała zapewnić bezkarność za komunistyczne zbrodnie i bezprawie dzikiej prywatyzacji lat 90-tych. Rolę swoją spełniła. Odpowiedzialność za gigantyczne malwersacje np. FOZZ, ale także za zbrodnie stanu wojennego była i jest iluzoryczna, a wsparcie ze strony wymiaru sprawiedliwości niezmienne.
Niemiecki i polski wymiar sprawiedliwości wiele łączy. Pierwszy bazował na kadrach ukształtowanych w Nazizmie, drugi na kadrach zrodzonych ze Stalinowskiego komunizmu. Określenie niemiecki i polski jest także na wyrost. Należałoby napisać: niemiecki i rosyjski.
Czy można postawić pytanie:
Czy to prawda, że niemiecki i rosyjski model wymiaru sprawiedliwości walczą z polskimi próbami rozmontowania tego drugiego? Myślę, że nie jest szczególnie istotne, czy te próby są najlepiej przemyślane, skuteczne, itp. Wydaje się, że bardziej liczy się kto decyduje, niż w jakim kierunku to idzie. Tu dochodzimy do kolejnego dość oczywistego wniosku. To co się dzieje w Europie środkowej, to jak na razie i w dalszym ciągu podział wpływów niemieckich i rosyjskich. To co łączy potrzeby Niemców i Rosjan, to staranie, by w tym obszarze nie urodziło się nic suwerennego, a niemieckie zarzuty dotyczące braku praworządności i prawicowego faszyzmu, jakoś dziwnie harmonizują z rosyjska propagandą zwalczającą faszyzm ukraiński.
Wobec słyszanej zewsząd europejskiej "równościowej" i rosyjskiej "dominacyjnej" propagandy, to pytanie może zabrzmieć obrazoburczo:
- Czy to nie ciekawe, że ojczyzny imperialnego militaryzmu Rosja i Niemcy. Miejsca gdzie powstał nazizm i komunizm - etykietują innych przezwiskiem "faszysta" lub "wróg demokracji"? Czy to nie przypomina żartu, w którym uciekający złodziej wrzeszczy najgłośniej - "łapać złodzieja"?
Napisz komentarz
Komentarze