Po interwencji naszej redakcji u burmistrza Nysy, dyrektor OPS Daniela Dybek udzieliła odpowiedzi na pytania z zakresu informacji publicznej. Niestety, zamiast rozwiać wątpliwości, odpowiedzi sprowokowały kolejne pytania, wyszły bowiem na jaw nieznane dotąd okoliczności. Okazało się, że w dniu 1 marca dyrektor Dybek zawarła umowę na świadczenie usług z zakresu informatyki. Treść umowy jest niezwykle lakoniczna - wynika z niej, że nowa firma ma świadczyć usługi nie na bieżąco, a na wezwanie i to w terminie 48 godzin od zgłoszenia.
Koszty są niemałe, bo 3 075 złotych miesięcznie. Firma została wyłoniona na podstawie rozmowy, a wynagrodzenie ustalono bez rozeznania rynku, na podstawie negocjacji ustnych.
Koszty zatrudnienia zewnętrznej firmy niewiele mniejsze bo o około 8 tys. rocznie, a nie jak zapewniała Daniela Dybek o 12 tys od kosztów zatrudnienia informatyka na stałe. Co więcej, informatyk na etacie był pod ręką 5 dni w tygodniu po 8 godzin i oprócz obsługi informatycznej dokonywał drobnych napraw i konfiguracji sprzętu. Dodatkowo dyr. Dybek zwolniła go bez świadczenia pracy, czyli wypłaciła mu ponad 10 tys. zł za nic, tak więc przez całe 3 miesiące OPS ponosił podwójne koszty na odprawę dla pracownika i wynagrodzenie nowej firmy.
Ale nawet nie to wzbudza kontrowersje, tylko fakt, że w dniu 1 marca wyłoniona do obsługi informatyki nowa firma de facto nie istniała. Z wypisu w Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej wynika, że firma została zarejestrowana dopiero 16 marca.
Co więcej, w dniu 1 marca dyr. Dybek podpisała dla nieistniejącej firmy Andrzeja Borli trzy upoważnienia dotyczące dostępu do danych klientów OPS. Prawnik urzędu nie widzi w tym nieprawidłowości. Nasz redakcja dotarła także do dokumentów potwierdzających, że w maju br. prace w serwerowni prowadziła jeszcze inna firma. Dyr. Dybek nie potrafiła wyjaśnić, kto ją zatrudnił i na jakiej zasadzie otrzymała dostęp do serwera placówki. Dyrektor nie była też w stanie wyjaśnić, dlaczego faktura za usługi z tej firmy nie została włączona do rejestru faktur przedłożonych do wglądu na podstawie dostępu do informacji publicznej, ani dlaczego podmiot ten nie figuruje w rejestrze upoważnionych do przetwarzania danych osobowych.
Duże wątpliwości wzbudza także kwestia zatrudnienia w OPS. Od chwili rozpoczęcia pracy dyrektor Dybek zatrudniła 5 osób, w tym 3 osoby - to rodzina radnych i żona wysoko postawionego urzędnika miejskiego. Największe kontrowersje wzbudza osoba Szymona Bednarza, syna radnego Dariusza Bednarza. Wicedyrektor OPS Kamila Ferdyn nie wyłączyła się z komisji rekrutacyjnej, mimo, że ojciec wyłonionego kandydata jest jej dobrym znajomym.
Zarówno dyr. Dybek, jak i jej zastępczyni twierdzą, że jako kandydat na stanowisko pracy Szymon Bednarz wykazał się najwyższymi kompetencjami wśród 15 innych kandydatów. Nasuwa się pytanie, jak syn radnego zdobył kompetencje zawodowe, skoro w roku poprzednim konkurs nigdzie nie pracował, nie zarobił bowiem w 2015 ani złotówki, co wynika z jego oświadczenia majątkowego.
link do oświadczenia majątkowego Szymona Bednarza
Do zadań pana Bednarza juniora należało uzupełnienie danych na stronie internetowej. Chociaż został przyjęty do pracy od początku marca, to jeszcze po 3 tygodniach zadanie to wykonywała inna osoba. Dyrektor Dybek wyjaśnia, że w ten sposób młody człowiek przyuczał się do pracy. Niemniej jednak już po 2 tygodniach od przyjęcia Szymon Bednarz pełni bardzo odpowiedzialna funkcję administratora danych osobowych, co wymaga dodatkowych kompetencji i wiedzy. Trudno zrozumieć, jak zarządzać danymi 6 tysięcy osób może ktoś, kto według Pani dyrektor dopiero się przyucza.
Konkurs na stanowisko pracy Referent w inkubatorze organizacji społecznych (Szymon Bednarz)
Wątpliwości wzbudzają także nowe wymagania rekrutacyjne do działu świadczeń wychowawczych. Zadaniem tych pracowników jest realizacja programu 500+ czyli przyjmowanie wniosków i ich weryfikacja pod kątem poprawności. na to stanowisko wymagane było - wykształcenie wyższe ekonomiczne. Przejrzeliśmy strony internetowe innych ośrodków w Polsce i tylko w Nysie dyrektor miał tak wygórowane wymogi. Pani Dybek tłumaczy, że pracownik ma "wykorzystywać mechanizmy myślenia analitycznego i syntetycznego", stąd ukończona akademia ekonomiczna jest niezbędna. Niestety to nie wystarczyło, ponieważ w ostatnich tygodniach dopiero po masowych skargach rodziców i interwencji burmistrza wypłacono zaległe świadczenia 500+. Jak widać 'mechanizmy myślenia analitycznego" się nie sprawdziły. Wymagania konkursowe skutkujące nieuzasadnionym zawężeniem grupy kandydatów nie są rzadkim zjawiskiem w Nysie.
Czego kolejnym przykładem jest konkurs na sekretarza Gminy, który wygrał Robert Piegza (prywatnie kolega ze studiów burmistrza Kordiana Kolbiarza). W tym przypadku obok administracji i ekonomii w grupie preferowanych kierunków studiów pojawiła się politologia, kierunek, który ukończyli Robert Piegza i Kordian Kolbiarz. Dlaczego za preferowane nie zostały uznane prawo, czy matematyka nie wiadomo.
Podsumowując chociaż od naszej interwencji minął miesiąc nadal nie wiadomo w jakim kierunku idą zmiany w nyskim OPS.
Napisz komentarz
Komentarze