Lekcja ukraińska
- I tutaj sprawa jest dość jasna, jeżeli dla nas ta lekcja ukraińska jest dowodem na to, że tylko obecność w Unii Europejskiej i w pakcie północnoatlantyckim daje Polsce bezpieczeństwo, to natychmiast wszyscy w sejmie, cała klasa polityczna powinna poprzeć tą nowelizację, która jest kamieniem niezgody pomiędzy Polską i Europą. To będzie właściwy test. – mówi Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”
- I jeśli politycy PiS i obozu władzy już się od tego nie odżegnują, niech zlikwidują Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, niech sami zakończą spór z Brukselą - czytamy we wprowadzeniu do 20 minutowego podcastu na stronie Rzeczypospolitej.
Test na co?
Test na uległość wobec politycznej przemocy ze strony silniejszego partnera, w tym wypadku Niemiec? Czy zastanawiał się Pan co będzie dalej?
Zatrzymamy przekop Mierzei Wiślanej z powodu gniazd ptaków, nie dokończymy Baltic Pipe z powodu myszy? Nie wybudujemy elektrowni atomowych z powodu sprzeciwu Niemiec, za to będziemy importować od nich miliony ton śmieci?
Żeby ktoś nie pomyślał, że to przykłady wyssane z palca:
Taka wypowiedź naczelnego uff..
Wypowiedź naczelnego ogólnopolskiego dziennika jest skandaliczna z kilku powodów. Po pierwsze naczelny gazety nie powinien formułować jednoznacznych osądów natury politycznej, to przypomina sprawę Marka Dekana, szefa Ringier Axel Springer, który instruował swoich dziennikarzy, jak oceniać polski rząd. Wysyłając do nich w 2017 roku specjalny list.
Po drugie Pan Bogusław popisał się bardzo niestosownym sformułowaniem "lekcja ukraińska", po czym dał do zrozumienia, że jeżeli nie chcemy podzielić losu Ukrainy, to musimy być posłuszni wobec Brukseli, bo jak nie będziemy, to zostaniemy przez Brukselę wrzuceni w objęcia Putina, to znaczy, jeżeli nie spełnimy żądań, to nas wrzucą w te objęcia.
Analizując dalej wygląda na to, że logika Pana Bogusława Chrabota jest taka. Polska musi wybrać, czy chce zostać spalona przez Rosję, czy poddać się Niemcom (Brukseli).
Naczelnemu brakuje jednak refleksji, choć to wykształcony człowiek, prawnik i w ogóle, że Berlinowi nie chodzi wcale o izbę dyscyplinarną, lecz o przejęcie kontroli nad polskim wymiarem sprawiedliwości, by zgodnie z umową koalicyjną rządzącej w Niemczech większości, postąpić krok dalej ku federalizacji Europy.
Niektórzy mogą nie rozumieć, co w tym złego, więc wyjaśniam. Przejęcie kontroli nad polskim wymiarem sprawiedliwości spowoduje, że niezależnie kto będzie u nas rządził, żaden projekt modernizacyjny, na który nie zgodzą się Niemcy, nie będzie u nas możliwy.
Nie wybudujemy elektrowni atomowej, zamkniemy wszystkie kopalnie, nawet jak Europa przestawi się na węgiel. Taka elektrownia jak Turów zostanie zatrzymana jednym podpisem, i wiele, wiele innych spraw...
Czy Pan naczelny Rzeczypospolitej powinien ważyć słowa? W mojej ocenie nie ma sensu. Powinno się go natychmiast odwołać, gdyby nie to, że właściciel gazety jest najprawdopodobniej "po tych samych pieniądzach".
MM
______________________
Napisz komentarz
Komentarze