Dyplomacja przez LinkedIn
We wtorek głównodowodzący Bundeswehry Gen. Alfons Mais we wpisie w serwisie LinkedIn przyznał, że jest „wkurzony” tym, że niemiecka armia jest bezradna wobec wojny, jaka toczy się na Ukrainie – cytuje jego wypowiedź „Rzeczpospolita”.
Dowódca ocenia, że Bundeswehra w obecnym stanie może „nie być w stanie” realizować swoich zobowiązań wobec sojuszników z NATO, którzy znajdują się pod coraz większą presją w obliczu rosyjskiej agresji.
„Rzecznik niemieckiej armii odmówił komentarza w sprawie wpisu gen. Maisa” – podaje „Rzeczpospolita”.
Dyplomacja nielinearna?
Chyba nikt nie uwierzy, że niemiecki najważniejszy generał zrobił coś takiego bez pozwolenia, a może nawet bez rozkazu. Rzecznik niemieckiej armii odmówił komentarza. Jednocześnie nie poinformował o odwołaniu generała z pełnionej funkcji. Wygląda na to, że jest to nowy model dyplomacji - dyplomacja nielinearna. To znak nowych czasów. Co prawda stare jest to, że król (kanclerz), obiecuje jedno, a generał, co innego, ale kanał komunikacyjny nowy - portal społecznościowy.
Kanclerz Olaf Scholz napisał na Twitterze.
- Rosyjski atak na Ukrainę jest ewidentnym pogwałceniem prawa międzynarodowego. Nie ma dla tego żadnego usprawiedliwienia. Niemcy potępiają w najostrzejszy sposób te bezwględne działania prezydenta Putina. Jesteśmy solidarni z Ukrainą i jej mieszkańcami" -
Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck poinformował, że niemiecki rząd nie będzie dostarczać broni na Ukrainę.
Kolejne wypowiedzi Kanclerza Niemiec Olafa Scholza - Putin nie powinien lekceważyć determinacji NATO w obronie wszystkich krajów członkowskich. Putin nie wygra. To nie jest wojna Rosji, lecz wojna Putina. - Nie pozostawia wątpliwości, że Niemcy przeczą sami sobie i robią to celowo. To zaplanowana retoryka. Kanclerz recytuje frazesy, ministrowie wszystko dementują. A ostatni fragment o prywatnej wojnie Putina, nadaje się jak ulał do opery mydlanej. Putin jest wyrazicielem interesów rosyjskiej oligarchii skoncentrowanej wokół siłowników, tj. resortów siłowych. Twierdzenie, że zły Putin pociągnął na wojnę biednych i pokojowo nastawionych Rosjan to bajki dla dzieci.
Ursula von der Leyen wygłasza płomienne przemówienia - UE szykuje "olbrzymi pakiet sankcji". Zamrozimy rosyjskie aktywa w Unii Europejskiej, grzmi z wyżyn komisji europejskiej.
- Dzisiaj przedstawimy olbrzymi pakiet sankcji do przyjęcia przez liderów państw UE; będzie dotyczył strategicznych sektorów rosyjskiej gospodarki, poprzez zablokowanie im dostępu do technologii i rynków. Zamrozimy rosyjskie aktywa w Unii Europejskiej, zatrzymamy dostęp rosyjskich banków do europejskich rynków finansowych - rozkręca się von der Leyen
Obawiam się jednak, że Rosja ma na to proste rozwiązanie. Pozwolą jej na to Chiny, które z łatwością przyjmą zarówno gaz, ropę, surowce, jak i mizerny eksport rosyjskich produktów przemysłowych.
Słowa mogłyby zburzyć mury Jerycha, a co z czynami?
Czyny niestety nie potwierdzają buńczucznych deklaracji niemieckich polityków. Poniżej trzy przykłady z brzegu.
Niemcy w styczniu przekazały Ukraińcom 5 tys. hełmów - co mer Kijowa, były bokser Witalij Kliczko nazwał "żartem". Niemiecki rząd konsekwentnie nie zgadzał się na przekazywanie broni Ukrainie.
Druga sprawa to wyżej opisany wpis na LinkedIn, sygnał przekazany przez generała Alfonsa Maisa, tj. Niemcy nie wywiążą się z zobowiązań sojuszniczych NATO.
Trzecia, to sprawa, o której pisałem zaledwie wczoraj. Niemcy chcą zablokować polski projekt budowy reaktorów atomowych, co uniezależniłoby nas od rosyjskiego gazu tłoczonego przez niemiecko - rosyjską rurę. Wysłali w tym celu kilka dni temu na wizytę ostrzegawczą swojego ministra ochrony środowiska Steffi Lemke. Lemke groziła Polsce działaniami prawnymi, jeśli nasz kraj nie odstąpi od programu elektrowni atomowych. Nie trudno się domyślić, że kłody pod nogi rzucać będzie nam TSUE, ten samozwańczy, umocowany jedynie politycznie "europejski sąd", co prawda jest poniżej konstytucji niemieckiej, ale ponad konstytucjami innych krajów.
Dlaczego atom im nie pasuje? No właśnie dlatego, że amerykańska technologia uniezależniłaby nas od ich łaski i uwolniła od marż za przesył gazu do Niemiec i z powrotem. Oficjalny powód to ochrona środowiska. To czyste szachrajstwo, skrajna hipokryzja, zważywszy na fakt, że to właśnie Niemcy są największym w Europie zachodniej eksporterem śmieci do Polski. Nie słyszałem, by minister środowiska RFN martwiła się składowiskami odpadów w Polsce, szczególnie tymi płonącymi.
MM
Napisz komentarz
Komentarze