Rząd zmniejszył dofinansowanie mniejszości.
Mniejszość niemiecka w Polsce protestuje po decyzji sejmu o zmniejszeniu finansowania m.in. nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości w szkołach.
- Nie zgadzamy się na to, aby realizować politykę międzynarodową kosztem dzieci. - mówi Rafał Bartek, lider Mniejszości Niemieckiej w regionie. Mówi tak, mimo, że bogate Niemcy nie przeznaczają na polską mniejszość ani euro centa.
Na niesymetryczne stosunki polsko niemieckie zwraca uwagę poseł Solidarnej Polski, Janusz Kowalski
- Trzeba pamiętać, że niemieckie państwo przeznaczyło zero euro w 2021 roku na naukę języka polskiego jako ojczystego. - mówi Kowalski
To prawda. W dalszym ciągu Polska przeznacza na potrzeby mniejszości niemieckiej sporo pieniędzy.
- Fakt jest taki, że w Polsce przeznaczamy 236 mln zł na naukę mniejszości niemieckiej. Tymczasem milion Polaków w Niemczech dostaje od rządu federalnego okrągłe 0 zł - mówi minister Przemysław Czarnek, szef MEiN.
Skąd ten brak symetrii?
U podstaw tej dysproporcji praw leży Traktat między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17.06.1991 r. Ale nie tylko.
Mówiąc oględnie postanowienie traktatu są niesymetryczne. Stroną poszkodowaną jest Polska. Mówi o tym art. 20 traktatu, który przyznaje prawa mniejszości niemieckiej w Polsce. Natomiast mniejszość polska w Niemczech nie została w ogóle ujęta w treści dokumentu.
Dlaczego? Bo mimo, unieważnienia aktów prawnych III Rzeszy po przegranej wojnie jeden z dekretów nadal funkcjonuje, to znaczy jego skutki prawne w dalszym ciągu nie zostały odwrócone. Chodzi o rozporządzenie Hermanna Goeringa, na mocy którego mniejszość Polaków w Niemczech została zdelegalizowana i pozbawiona majątku . To szokujące, ale prawdziwe.
- W Niemczech wciąż mamy do czynienia ze skutkami prawa uchwalonego przez hitlerowską III Rzeszę, które nie uznaje polskiej mniejszości narodowej. Chodzi o rozporządzenie niemieckiej Rady Ministrów z 27 lutego 1940 r. na rzecz Obrony III Rzeszy, które nakazywało rozwiązanie wszelkich organizacji polskiej mniejszości narodowej w Rzeszy oraz konfiskatę ich mienia. To rozporządzenie, wydane przez marszałka III Rzeszy Hermanna Goeringa, skutkuje do tej pory, ponieważ władze Niemiec nie chcą nadać Polakom tam mieszkającym statusu mniejszości narodowej. - apelował nieżyjący już prawnik Stefan Hambura.
Dlaczego w 1991 roku tego nie załatwiono?
Można tylko spekulować. Traktat negocjowali Jan Krzysztof Bielecki i Krzysztof Skubiszewski, ten drugi okazał się po odtajnieniu archiwów IPN tajnym współpracownikiem SB. Krzysztof Skubiszewski był zarejestrowany przez SB jako kontakt służbowo-informacyjny „K”. Później pojawia się w jej dokumentach jako TW „Kosk”. Jak czytamy, bezpieka utrzymywała z nim kontakt operacyjny w latach 1961–1969. Według akt IPN, był cennym źródłem informacji. Niemcy po przejęciu akt NRD-owskiego Stasi o tym wiedzieli. Spekuluje się, że strona niemiecka mogła naciskać na polskiego ministra spraw zagranicznych grożąc ujawnieniem kompromitującej przeszłości, co zmusiło go do uległości.
PS.
W całej sprawie zastanawiające jest jednak coś bardziej ogólnego. Mianowicie dlaczego, społeczeństwo wie tak mało o wyżej opisanych faktach? Jedyne wytłumaczenie jest takie, że mimo, iż informacje te są dostępne od lat, pozostają poza głównym nurtem medialnym. Główne media, w tym w znacznej mierze te, które nazywają się dziś dumnie "Wolnymi Mediami", bardzo sumiennie zamilczają te fakty. Jeśli nawet przywołają niektóre okoliczności, nie zestawiają ich w logiczne ciągi, nie komentują, nie polemizują. Nie trzeba chyba dodawać, że spora cześć "wolnych dziennikarzy" ma w swoim życiorysie własne teczki TW, lub jest potomkami funkcjonariuszy SB.
Tak więc do większości czytelników, którzy nie zajmują się tematem zawodowo, ani choćby hobbystycznie fakty te nie przebijają się, a nawet jeśli gdzieś o nich usłyszą widząc, że temat nie jest podejmowany w "głównych mediach" odnoszą się do nich z nieufnością.
MM
Napisz komentarz
Komentarze