Konflikty w MZK trwają od wielu lat, między innymi, pod koniec 2013 roku przedstawiciele jednego ze związków zawodowych działających w spółce złożyli skargę na działalność prezes Anne Pykę. W styczniu 2016 roku burmistrz nysy Kordian Kolbiarz odwołał prezes Pykę, motywując swoją decyzję tym, że podobnie jak w OPS i NZN, chciałyby wdrożyć nową koncepcję funkcjonowania, a przede wszystkim , obniżyć koszty. Dlatego też w marcu b. roku powołano nowego szefa spółki gminnej, Marka Szczepanika, byłego dyrektor opolskiego oddziału Telewizji Polskiej. To właśnie jego kompetencje miały zapewnić optymalne wykonanie obowiązków na tym stanowisku.
W dniu 15 czerwca główna księgowa MZK, była prezes Anna Pyka została zaproszona na spotkanie ze związkami zawodowymi. Kilka dni wcześniej spółka otrzymała absolutorium od rady nadzorczej jak też zatwierdzono roczne sprawozdanie, więc nie było zastrzeżeń co do pracy księgowości.
Dwie godziny po spotkaniu kadrowa, bez udziału prezesa, wręczyła Annie Pyce wypowiedzenie z pracy ze skutkiem natychmiastowym. Oznaczało to, że główna księgowa utraciła stanowisko z dnia na dzień. Powód - utrata zaufania prezesa Szczepanika. W uzasadnieniu czytamy, że rzekomo bezpodstawnie obiecywała podwyżki pracownikom. Anna Pyka przyznaje, że rozmawiała o podwyżkach , ale pól roku wcześniej, kiedy była jeszcze prezesem. Natomiast będąc na stanowisku księgowej takich decyzji już nie podejmowała, stąd też oskarżenie to uznaje za bezzasadne.
Drugim powodem utraty zaufania do byłej prezes, był tzw. certyfikat kompetencji zawodowych. Certyfikat taki musi posiadać osoba zarządzająca jednostką, zajmującą się przewozami, tak jak MZK, czyli przede wszystkim prezes. Problem w tym, że Marek Szczepanik takiego certyfikatu jeszcze nie posiada. Dlatego też od czasów zmiany prezesa, to właśnie certyfikat Anny Pyki złożony w Starostwie Powiatowym jest podstawą do ważności licencji na przewozy dla MZK. Rada nadzorcza zobligowała prezesa, aby w ciągu 6 miesięcy pozyskał własny certyfikat. Przez ten czas do zwolnienia Anny Pyki spółka MZK bazowała na jej certyfikacie. Problemem według prezesa jest 500 zł jakie zapłacił księgowej za korzystanie z jej certyfikatu, a właściwie to, że jak się później dowiedział spółka miała czas na uzupełnienie certyfikatu więc nie było to konieczne. Mimo, to MZK używało do dziś certyfikatu Anny Pyki, nawet po jej zwolnieniu.
Anna Pyka podkreśla, że sytuacja w MZK była bardzo trudno, pomimo iż miała bardzo dobre relację z większością załogi. Nowa koncepcja funkcjonowania spółki, jak twierdzi Anna Pyka, nie jest znana pracownikom- prezes Szczepanik, jak podkreśla, nie spotykał się z kierownictwem, ani też nie przedstawił żadnych. Marek Szczepanik zaprzecza tym informacjom.
Druga sprawa to zwolnienie kierownika stacji obsługi i byłego związkowca. Wobec tego pracownika prezes najwyraźniej nie mógł się zdecydować co należy zrobić począwszy od maja podjął wobec tego pracownika kilka decyzji, z których część po kilku dniach wycofał. Z treści ostatecznego wypowiedzenia wynika, że prezes zarzuca pracownikowi zlecanie prywatnych napraw podległym pracownikom w czasie pracy. W piśmie czytamy, że czynności te wykonywane były poza zasięgiem kamer monitoringu. Krzysztof Pięk uważa, że to mobbing. Nie widzi również planu naprawy spółki, jaki powinien mieć nowy prezes.
Sprawa trafiła do sądu pracy, który rozstrzygnie, czy główna księgowa i kierownik warsztatu zostali zwolnieni zgodnie z przepisami prawa.
Napisz komentarz
Komentarze