Na początek, skrót historii:
___________________
Plagiat i to jeszcze na rympał.
Dr hab. Monika Ożóg była dyrektorką Muzeum Śląska Opolskiego od grudnia 2018 do początku marca tego roku. Zrezygnowała po tym, jak portal kulturaniepodlegla.pl zarzucił jej (1 marca 2020) dokonanie plagiatu koncepcji działania muzeum. To ta koncepcja, pozwoliła jej wygrać konkurs na dyrektora. W listopadzie br. opolska prokuratura przedstawiła dr hab. Monice Ożóg zarzut dokonanie plagiatu. - (źródło)
Dlaczego "plagiat na rympał"? Bo była dyrektor MŚO, nie zadała nawet sobie tyle trudu, żeby kopiując cudzy tekst, zamienić sformułowania: "mieszkańców Łodzi", na "mieszkańców Opolszczyzny". Żeby nikt nie zarzucił gołosłowia, polecam przeczytać u źródeł:
I oniemieliśmy. Oto porównanie niektórych fragmentów obu programów:
________________
Po publikacji portalu, zawrzał cały medialny światek. Drugiego marca 2020, dyr. muzeum podpisała swoja rezygnację. Później prokuratura przedstawiła Monice Ożóg zarzut popełnienia przestępstwa, Pani dr nie zaprzeczała przed śledczymi, zwróciła się do prokuratury o warunkowe umorzenie postepowania, potwierdzając zasadność zarzutów.
Czy Monika Ożóg autorka plagiatu, może zostać ponownie dyrektorem Muzeum?
Odpowiedz na to pytanie nie jest oczywista. Złośliwi uważają, że tak, a unieważniony właśnie konkurs ma temu służyć. Ale wróćmy do początku.
Do nowego konkursu, obok trójki nowych kandydatów stanęła, nie kto inny, ale autorka plagiatu dr hab. Monika Ożóg. Tutaj zaczyna się robić ciekawie. Konkurs zostaje nie rozstrzygnięty (15.12.2020). Oficjalnie żaden z kandydatów, nie otrzymał odpowiedniej liczby głosów. Po długich rozważaniach i wielu artykułach w prasie, ostatecznie usunięto kandydaturę Ożóg, bowiem zgodnie z zasadami konkursu, wobec kandydata, nie mogą być wysunięte prokuratorskie zarzuty.
Opozycja w sejmiku mówi, że samo rozważanie jej kandydatury to nieporozumienie, a ostateczna decyzja Urzędu marszałkowskiego nastąpiła, nie na skutek naruszenia regulaminu konkursu, ale reakcji mediów i opinii publicznej.
To co twierdzi sama Ożóg, to mentalny odlot. Twierdzi bowiem, że nie jest przecież skazana, więc ma pełne prawa publiczne. Zgoda, ale zapomina przy tym, że występując o warunkowe umorzenie sprawy karnej, potwierdziła swoje sprawstwo, a językiem nieprawniczym, potwierdziła, że jej plagiat nie ulega wątpliwości.
Dwójmyślenie Pani doktor.
Nie można być jednocześnie winnym plagiatu i niewinnym plagiatu, tak jak nie można być troszeczkę w ciąży. Prokuratura okręgowa ustami rzecznika Stanisława Bara wypowiedziała się jasno, - Podejrzana potwierdziła zasadność zarzutu i zwróciła się o warunkowe umorzenie postępowania -. Jednak Monika Ożóg uważa, że można być jednocześnie w dwóch stanach, jak w mechanice kwantowej, a pomaga jej w tym prasa.
Jak zrobić fake newsa podając prawdziwe informacje?
To proste, wystarczy przestawić akcenty i zmienić proporcje, a na koniec podać wersję, która ma zostać w pamięci. Jest to ważne, szczególnie, gdy padają określenia prawnicze, nie od razu zrozumiałe dla przeciętnego czytelnika.
Z lektury artykułu NTO, można wynieść, że choć wobec Moniki Ożóg został wniesiony zarzut plagiatu, to nie ma pewności, czy jest on zasadny. To katastrofalne przekłamanie, tym sprytniejsze, że w tekście podane są wyłącznie prawdziwe informacje.
Po krótkiej wypowiedzi rzecznika prokuratury, w artykule pojawia się stek niedorzeczności wypowiadanych przez panią Ożóg, łącznie z atakiem na marszałka Bułę, co w mojej ocenie może być świadomie stawianą zasłoną dymną, mająca ukryć polityczne powiazania Buły i Ożóg, ale to zupełnie inna historia.
Cytaty z dr hab. Moniki Ożóg:
- Monika Ożóg (zgodziła się na podawanie nazwiska) przekonuje, że ruch ten (wniosek o umorzenie) nie jest jednoznaczny z pełnym przyznaniem się do winy. -
To czyste sofizmaty. Teoretycznie do złożenia wniosku o warunkowe umorzenie, nie jest niezbędne przyznanie się do winy podejrzanego, wystarczą niezbite dowody, że to zrobił. Dla nie-prawników to, jedno i to samo. Jednak, jak wynika ze słów rzecznika prokuratury, Pani doktor to zrobiła. Prokurator Stanisław Bar mówi wprost, że Ożóg potwierdziła zasadność zarzutu, czyli przyznała, że doszło do plagiatu.
- Dopóki nie jestem skazana prawomocnym wyrokiem zachowuję pełnię praw obywatelskich. Jeśli mimo tego na tej podstawie urząd marszałkowski będzie chciał unieważnić moją kandydaturę, to tego samego dnia marszałek Andrzej Buła także powinien podać się do dymisji, z racji ciążącego na nim zarzutu niedopełnienia obowiązków - podkreśla Monika Ożóg.
Co ma piernik do wiatraka? Regulamin konkursu wyklucza jej kandydaturę, nie mówiąc już o skandalu jaki wywołała.
Co powinny robić media? Zachować zdrowy rozsądek, bo zadaniem dziennikarza nie jest wyłącznie podawanie różnych punktów widzenia, ale także konfrontowanie ich z obiektywnymi faktami. Sama prezentacja przeciwstawnych opinii nie wystarczy. Oczywiste bzdury trzeba komentować.
Dlaczego blondynka z tupetem w tytule?
Jeżeli kobieta metodą bazarowej przekupki, opowiada banialuki prosto w oczy, to chyba można ją nazwać "blondynką z tupetem". Nazywanie kogoś takiego: śmiałą konfabulantką, mocarną kolorystką, czy sprytną szachrajką byłoby barwniejsze, ale zakrawałoby na kabaret.
Kto może mieć większy tupet niż blondynka?
Dwie blondynki? A może, niezwyciężony marszałek? W naszym wypadku, to żart proroczy.
Województwo pozywa Alinę Czyżewską, o naruszenie dóbr osobistych.
Alina Czyżewska aktywistka, działaczka na rzecz praw obywatelskich m.in sieci Watchdog Polska, która wytropiła aferę, opisała ją i drążyła dalej. Złożyła wniosek, by urząd marszałkowski udostępnił prace konkursowe pozostałych kandydatów z pierwszego konkursu (2018).
W odpowiedzi usłyszała, że zostały zniszczone?! To niezgodne z prawem ustaliła, i zawiadomiła prokuraturę o przestępstwie. Marszałek Buła jako ripostę pozwał Alinę Czyżewską o naruszenie dóbr osobistych, argumentując, że prace konkursowe nie podlegają ustawie, na którą dziennikarka się powołuje. Co ciekawe, lub raczej groteskowe, pozywającym nie jest Pan Andrzej Buła, były nauczyciel WF, obecnie polityk, lecz "Województwo Opolskie".
To nadużycie urzędu do prywatnych (politycznych) celów komentuje Czyżewska i oświadcza, - Nie przeraża mnie to. To nie pierwsza sytuacja, w której władza za pieniądze mieszkańców próbuje uciszyć obywatela -
Wracając do wątku prac konkursowych. Po co Czyżewskiej były te prace? Mianowicie, po to, by porównać poziom koncepcji zwycięskiej z tymi, które komisji nie zadowoliły. Z pewnością byłaby to ciekawa lektura, szczególnie, że w mojej opinii, nikt wcześniej tych prac nie czytał, włączając członków komisji konkursowej.
Dlaczego sądzę, że nie czytali? Z oświadczenia rzecznika urzędu Violetty Ruszczewskiej, jakie wydała w 2018 roku po ogłoszeniu wyników konkursu:
- Dr hab. Monika Ożóg przedstawiła koncepcję funkcjonowania Muzeum Śląska Opolskiego, która w najpełniejszym wymiarze spełniała kryteria, którymi kierowała się komisja przy wyborze kandydata – informowała Ruszczewska.
Komisja nie czytała koncepcji, która wygrała.
Członkowie komisji nie czytali koncepcji, która najlepiej spełniła ich oczekiwania. To pewnik, wynikający z prostej logiki.
Zwycięska koncepcja okazała się plagiatem. Tego członkowie komisji nie musieli wiedzieć, ale każdy z nich powinien zauważyć, że kandydatka zamiast MŚO pisze Muzeum Sztuki (w Łodzi), i zamiast kierować ofertę do mieszkańców opolskiego, kieruje ja do Łodzian. Gdyby tekst czytali powiedzieliby: Pani Moniko, Pani koncepcja jest najlepsza, ale proszę zmienić te "błędy pisarskie", bo ktoś to zobaczy i będzie skandal. Miejmy świadomość, że koncepcja konkursowa, to nie było żadne opasłe tomisko, całość miała zaledwie 15 stron.
Każdy przecież pomógłby najlepszemu kandydatowi, a co także istotne, żonie kandydata na prezydenta Opola z ramienia rządzącej województwem PO. Niestety, jak widać, nikt nie czytał tego dokumentu, zapewne pozostałych prac także w komisji nie czytano.
pozostali kandydaci z 2018
- Iwona Solisz, była województwa konserwator zabytków, usunięta ze stanowiska po przejęciu władzy w kraju przez PiS;
- Joanna Filipczyk, kierowniczka Wydziału Sztuki w MŚO;
- Joanna Ojdana, także pracownica MŚO, koordynatorka projektu EDUKO, wcześniej związana z Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu;
- Monika Ożóg, historyk sztuki związana z Collegium Bobolanum (Papieski Wydział Teologiczny w Warszawie), prywatnie żona prof. Kazimierza S. Ożoga, historyka sztuki z Uniwersytetu Opolskiego oraz byłego kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Opola.
źródło powyższego akapitu - NTO, Tygodnik Przegląd
Polityczny kontekst obywatelki Ożóg.
Przy całym zamieszaniu z plagiatem i znikającymi pracami konkursowymi, oraz tym, że najprawdopodobniej, nikt ich nie czytał, to drobnostka, ale warto zauważyć, że:
1. Monika Ożóg prywatnie jest żoną prof. Kazimierza S. Ożoga, historyka sztuki z Uniwersytetu Opolskiego oraz byłego kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Opola. Byle kto nie zostaje kandydatem na prezydenta popieranym przez Platformę Obywatelską.
2. Monika Ożóg była kandydatką na liście sejmiku wojewódzkiego z list KO w 2018, do sejmu w 2019 także z KO.
Co dalej z konkursem - czy Ożóg wróci do łask.
Urząd Marszałkowski podaje 3 informacje:
1. komisji konkursowa, podjęła uchwałę o wykluczeniu Moniki Ożóg z grona kandydatów "z uwagi na niespełnienie kryterium formalnego związanego z nietoczeniem się przeciwko kandydatce postępowania karnego". (15.12)
2. Pełniącą obowiązki dyrektora pozostaje Joanna Ojdana, wicedyrektorka placówki. - Może to robić do końca kwietnia przyszłego roku - wskazuje Zbigniew Kubalańca wicemarszałek województwa, a także przewodniczący komisji wybierającej dyrektora MŚO.
3. Ostateczne wyniki głosowania wskazują, iż żaden z uczestników dopuszczonych do udziału w konkursie nie spełnia szczegółowych kryteriów oceny uczestników ustalonych przez komisję konkursową"
Czytając wypowiedzi przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego można odnieść wrażenie, że wątpliwości dotyczące Ożóg mogły zablokować cały konkurs. Procedura będzie powtórzona. Nie wiemy, czy rzeczywiście kandydaci byli tak słabi, czy ktoś czeka, aż temat Ożóg się wypali, a postepowanie prokuratorskie skończy, czyli sprawa zostanie warunkowo umorzona (dzięki przyznaniu się do plagiatu), by mogła wrócić na stanowisko.
inne źródła:
https://opole.naszemiasto.pl/konkurs-na-dyrektora-mso-monika-ozog-z-zarzutem-plagiatu/ar/c13-8039109
https://nto.pl/jest-nowa-dyrektor-muzeum-slaska-opolskiego-zostala-nim-monika-ozog/ar/13631644
PS. Dla czytelników zainteresowanych pozwami o naruszenie dóbr osobistych informuję, że autor artykułu ceni wszystkich ludzi, a nawet zwierzęta nieludzkie, o wszystkich możliwych kolorach włosów. Określenie "blondynka" zawarte w tytule artykułu, nie zostało użyte jako dyskryminujące, lecz z powodów... literackich.
Marcin Miłkowski
Napisz komentarz
Komentarze