To jak scenariusz gangsterskiego filmu z lat 50 PRL, dzieje się jednak w Polsce w 2019 roku.
Po 18 latach procesu przedsiębiorca oskarżony na podstawie dowodów, które zniknęły z depozytu sądowego zostaje skazany na 3 lata więzienia. Firma handlująca i produkująca nawozy sztuczne miała zasoby by planować przejęcie takiego giganta jak AZOTY KĘDZIERZYN. Właściciel został oskarżony m.in o to, że jako osoba fizyczna sprzedał własnej spółce działkę po zawyżonej cenie, choć operat szacunkowy wykonał biegły z listy wojewody.
Sąd jednak wziął pod uwagę ekspertyzy finansowe biegłych, z których jeden został skreślony z listy biegłych zgodnie z wyrokiem, w którym został uznany winnym fałszowanie ekspertyz przed sądem. Dokumenty finansowe, na podstawie których powstała ta ekspertyza zniknęły z depozytu sądowego. Mimo, to w październiku 2019 roku, po 18 latach procesów właściciel firmy został skazana na 3 lata bezwzględnego więzienia.
Kto był poszkodowanym?
To jest prawdziwa komedia. Śledząc materiał słyszymy, że poszkodowanym była firma należąca do rzekomego sprawcy. Pieniądze jakie udziałowiec jako osoba fizyczna uzyskał ze sprzedaży swojej prywatnej działki własnej firmie wykorzystał na dokapitalizowanie tejże spółki. Czy zamiast wnieść aportem działkę do spółki sprzedał ja firmie, i podniósł w spółce kapitał. Na jedno wychodzi.
Popatrzmy na samorządową praktykę do jakiej dochodzi na co dzień. Kiedy poszkodowaną jest np. Gmina przez gminnych urzędników, osobą upoważniona do zgłoszenia przestępstwa jest burmistrz. Samorządowcy niezwykle rzadko ścigają się nawzajem, najczęściej nie walczą o to by ukarać innych urzędników. Prokuratura bardzo często uznaje, że skoro gmina (poszkodowany) nie skarży się do prokuratury, to nie ma przestępstwa. I tu koło się zamyka - ręka rękę myje.
Kto więc miał u licha interes, żeby udowadniać na siłę i wbrew logice, że przedsiębiorca sam siebie okradł. To się nie trzyma kupy.
Napisz komentarz
Komentarze