O tym, że istnieje takie prawo dowiedziałem się dopiero rok od jego uchwalenia od urzędników, którzy przyszli do mojego biura w grudniu 2019 r. - mówi Zbigniew Kuczma, właściciel biura ubezpieczeń, mieszczącego się w wynajmowanym lokalu przy ul. Piastowskiej.
Pan Kuczma był kilkukrotnie informowany o obowiązku zdjęcia reklam dotyczących jego działalności gospodarcze, zarówno ustnie jak i pisemnie. Z powodu braku reakcji wszczęto postępowanie w sprawie ukarania przedsiębiorcy - odpowiadał mediom Roman Jabłoński, architekt miejski.
27 stycznia br. biuro architekta przeprowadziło kontrolę, stwierdzając trzy tablice reklamowe wiszące obok i nad wejściem do lokalu, oraz oklejenie witryny okiennej. - Po ich wizycie usunąłem, co mogłem, ale nie jestem w stanie zdemontować stalowych konstrukcji przykręconych do elewacji - tłumaczy się pan Kuczma. - Ja tego nie instalowałem i nie jestem właścicielem. Za zgodą wspólnoty mieszkaniowej, która jest właścicielem elewacji, umieściłem tylko swoje naklejki reklamowe.
W jednym z pism przyznał się, że jest właścicielem reklamy, na umieszczenie której otrzymał zgodę od wspólnoty mieszkaniowej. Jednak takiej zgody nie przedstawił - mówi Roman Jabłoński. - Gdyby strona postępowania udowodniła, że nie jest właścicielem urządzenia, nie zostałaby ukarana.
Kara wymierzona została na podstawie wizji lokalnej, która odbyła się w marcu. - Pomierzyli nawet te tablice, na których nie było mojej reklamy, bo je odkleiłem. Została tylko ta jedna nad wejściem, której nie dałem rady ściągnąć, bo jest zamocowana na wysokości - tłumaczy ukarany. Pan Zbigniew zaprzeczył byciu właścicielem tablic twierdząc, że zastał je po poprzednim najemcy. Nie wniósł jedak uwag oraz nie zapoznał się ze zgromadzonym materiałem w sprawie wymierzenia kary za umiejscowienie urządzeń reklamowych niezgodnie z prawem.
Jeśli nie jest możliwe ustalenie umieszczającego, to karze podlega jej właściciel - informuje architekt. - Nie wiem, czemu przedsiębiorca zmienił zdanie. Na początku przyznał się do tego, że jest właścicielem i nie kwestionował tego w postępowaniu.
Nie jestem właścicielem i nigdy nie byłem - utrzymuje pan Zbigniew.
Właścicielowi biura ubezpieczeń pozostaje teraz odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, inaczej będzie musiał zapłacić gminie spory mandat.
Napisz komentarz
Komentarze