Porozumienie silne na Opolszczyźnie.
Kamil Bortniczuk to jeden z pięciu przedstawicieli obozu Zjednoczonej Prawicy wybranych do Sejmu w ostatnich wyborach z województwa opolskiego, i jeden z dwóch członków (obok Marcina Ociepy) porozumienia Jarosława Gowina. Bortniczuk jest świetnym mówcą. Pod koniec poprzedniej kadencji został rzecznikiem Porozumienia. Teraz po dymisji wspólnie z Jarosławem Gowinem ma zabiegać o poparcie inicjatywy zmiany Konstytucji.
Najwierniejsi idą za mistrzem
Na konferencji prasowej w Sejmie Kamil Bortniczuk tłumaczył, że postanowił pójść w ślady szefa partii, wicepremiera Jarosława Gowina, który w poniedziałek ogłosił swoja dymisję. Jarosław Gowin zaproponował, by z impasu, jaki spowodowała epidemia wyjść zmieniając Konstytucję. Pomysł na wydłużenie kadencji prezydenta do 7 lat, z jednoczesnym ograniczeniem do jednej kadencji na razie upadł. Opozycja nie podjęła tematu.
Zabawa w dobrego i złego policjanta
To jedna z koncepcji: - Zjednoczona prawica przeciwko totalnej opozycji, to utarty schemat z jakim mamy do czynienia od 2015 roku. "Rozłam na prawicy" to nowy akt politycznego teatru. Część niezdecydowanego elektoratu, która nie jest gotowa na akceptację Kaczyńskiego, może zaakceptować Gowina. Zamiast nużącego spektaklu: prawica - kontra opozycja, wyborcy mają "Konflikt na Prawicy". To teatr - ale taka jest właśnie polityka.
Gowin pomaga Kaczyńskiemu pokazać, że może istnieć konstruktywny spór polityczny dotyczący ustroju Państwa. Przy tym marginalizuje i obnaża jałowość pohukiwania opozycji. Prezes Porozumienia pokazuje, że "Kidawizm" to bełkot pozbawiony treści, a "rozłam na prawicy" to prezentacja tezy, że można spierać się o rzeczy ważne. Opozycja zgodnie bierze udział w tym przedstawieniu i nie wychodzi z roli, prezentując coraz to większe bicie piany.
Co zyskuje na tym Jarosław Gowin?
Porozumienie nie wychodzi z rządu, dochodzi jedynie do kilku roszad. Na stanowisko zwolnione przez szefa partii wchodzi Jadwiga Emilewicz. Jednocześnie Jarosław Gowin prezentuje się jak mąż stanu i ... co najważniejsze, nie będzie odpowiedzialny za trudne decyzje jakie będzie musiał podejmować rząd. Przed kolejnym przesileniem do jakiego może dojść w ten sposób ustawił się w bardzo komfortowej sytuacji wyjściowej. Fakt, że w dymisji towarzyszy mu Kamil Bortniczuk, może świadczyć o wysokiej pozycji w partii, tego młodego polityka.
Anglosasi nazywają to "backseat driver", czyli kierowanie z tylnego siedzenia. Czy Jarosław Gowin zamierza kandydować na prezydenta po Dudzie? To całkiem możliwe, ma dobrą prezencję i trzyma się z dala od politycznych wpadek. Gra na siebie. W swoich strategicznych wyborach, jest odważny, ale równocześnie ostrożny.
Napisz komentarz
Komentarze