Według nieoficjalnej teorii, która krążyła wśród mieszkańców w nocy z piątku na sobotę doszło do incydentu z udziałem trzech napastników. Ofiara, młody człowiek miał być zraniony nożem, a obfite ślady krwi miały być efektem tej napaści. Według nieoficjalnych informacji jeden z lokatorów nawet widział tę sytuację. Jednak nie udało się do niego dotrzeć, ani policji, ani dziennikarzom.
- Policjanci następnego ranka wszczęli działania sprawdzające. Funkcjonariusze rozpytywali także w szpitalu, lecz w tych dniach nie trafił do nyskiej placówki żaden pasujący do opisu poszkodowany - informuje rzecznik policji Magdalena Skrętkowicz.
Nie znaleziono zatem świadków, ani poszkodowanego. W takich przypadkach nie ma procedury sprawdzania czy ślady na chodniku to rzeczywiście ślady krwi. Według mieszkańców i pracowników okolicznych sklepów nie ma wątpliwości
- Inne substancje nie pozostawiają tak charakterystycznych trwałych plam - dodaje jeden z pracowników pobliskiego sklepu opisując swoje własne doświadczenia z krwotokiem, jaki przydarzył się w domu. - dywanu nie dało się doczyścić, wystarczy kropelka - dodaje i wyjaśnia, że to mógł być obfity krwotok z nosa, niekoniecznie atak nożem, tym bardziej, że po kilkunastu krokach się urywa.
W tym rejonie nie ma niestety miejskiego monitoringu, który rozwinąłby wątpliwości, co naprawdę się wydarzyło.
Napisz komentarz
Komentarze