Przykładem jest sytuacja w szkole podstawowej nr 10 w Nysie. Tam zabrakło godzin języka polskiego. Ale zamiast podzielić je sprawiedliwie na pół. Nauczyciel bez doświadczenia dostał wszystko, a nauczyciel z ponad 30 letnim stażem został wysłany na świetlicę. Sama zmiana charakteru pracy to nie koniec. Nauczycielka czuje się szykanowana. W ciągu zaledwie 3 tygodni pracy otrzymała kilka pisemnych upomnień. Mało tego dyrektor Anna Michoń zgłosiła do prokuratury brak dokumentu dotyczącego kursu oligofrenopedogogiki.
Oligofrenoterapia to specjalność dzięki której można prowadzić zajęcia z dziećmi z dysfunkcjami, którą szczyciła się sama pani dyrektor Michoń. Jest to także znakomite źródło zarobkowania, dzięki temu dyrektor szkoły nr. 10 jest jednym z najlepiej zarabiających dyrektorów szkół w gminie z dochodami ponad 100 tys rocznie. Dyskusyjne jest jednak to, że intratne godziny przydziela sama sobie.
Jak opisuje dzisiaj już była nauczycielka polskiego, atmosfera wokół niej stała się nie do zniesienia, czy to już mobbing? Sprawa była tematem pism, które trafiły do zarządu oświaty, były także prowadzone rozmowy z dyrektorem Adamem Fujarczukiem oraz z burmistrzem Kolbiarzem. Dyrektor Michoń została przy swoim informując, że swojego działania nie zmieni i chętnie spotka się z panią Izabelą w sadzie pracy. Pani Izabela w tej atmosferze pracować już nie chce, choć przyznaje, że język polski to całe jej życie.
Napisz komentarz
Komentarze