To spora różnica, która umknęła dziennikarzowi NTO, bowiem artykuł Krzysztofa Strauchmanna w oczywisty sposób zacierał tę granicę. Po lekturze tekstu można odnieść wrażenie, że doszło do próby wymuszania, ale nie jest to przestępstwo.
Nasza redakcja zwróciła na to uwagę i poprosiła telefonicznie autora artykułu Pana Krzysztofa Strauchmanna o skorygowanie tekstu tak, by nie naruszał dóbr osobistych dziennikarza RTO. Po naszej interwencji tekst został skorygowany.
Jednak dominanta artykułu nadal jest dość jednostronna i eksponuje głównie stanowisko rzekomej pokrzywdzonej Marty Klubowicz. Przypomnijmy, że sąd nie rozpatrywał kwestii prawdziwości oskarżeń byłej dyrektor NDK. Sąd wyłącznie stwierdził, że opisane przez rzekomą pokrzywdzoną wydarzenia nie stanowią złamaniem prawa, a jej oskarżenie to subiektywna interpretacja działalności mediów lokalnych. Marta Klubowicz próbowała przypisać także dziennikarzowi RTO autorstwo materiałów medialnych produkowanych przez Porta Nysa z czym nie zgodził się sąd, stwierdzając, że fakt, iż dziennikarze się znają nie legitymizuje takiej tezy.
- W środowisku dziennikarskim takiego niedużego miasta jak Nysa, wszyscy sie znają - komentuje jeden z lokalnych dziennikarzy.
W artykule Nowej Trybuny Opolskiej pojawiła się także wypowiedź Marty Klubowicz, która stanowi naruszenie dóbr osobistych, redakcja analizuje pozew cywilny lub karny przeciw byłej dyrektor NDK. Klubowicz niezadowolona z postanowienia sądu nazywa dziennikarza - "złym człowiekiem i cowboyem".
- To infantylne, ale jednocześnie niezgodne z prawem - mówi Marcin Miłkowski
- Pikanterii całej sprawie dodaje fakt ostrej rywalizacji biznesowej lokalnych mediów. Podobnie jak Polsce mamy do czynienia z duża polaryzacją postaw i interesów. Takie tytuły jak NTO, czy Nowiny Nyskie walczą na śmierć i życie o rynek i miano bycia opiniotwórczym. Niemiecka gazeta NTO to własność Verlagsgruppe Passau działającej w Polsce pod nazwą Polskapresse. Koncern od 2013 roku stał się właścicielem 90 procent gazet i portali regionalnych w naszym kraju. Decyzja urzędu ochrony Konkurencji z 2013 roku podporządkowanego rządowi Donalda Tuska oznacza ni mniej ni więcej, jak zdobycie kompletnie monopolistycznej pozycji na rynku i co oczywiste narzucenie nam "niemieckiej" narracji w mediach lokalnych. - podsumowuje red naczelny RTO Marcin Miłkowski.
Napisz komentarz
Komentarze