Kolejny artykuł dotyczy także walki o widza i czytelnika, czyli rywalizacji na rynku medialnym. A dokładniej rywalizacji Nowin Nyskich z RTO. Nieprawdziwe informacje pojawiły się ponownie w związku z naszym zdaniem kuriozalną i polityczną decyzją prokuratury, która oskarża naszego dziennikarza o treśc rozmowy, której nikt nie słyszał.
A co napisały o tym Nowiny Nyskie? No właśnie. Artykuł z Martą Klubowicz pozującą na skrzywdzoną przez media, zawiera sporo nieprawdziwych informacji. Od błędów w terminach opisywanych umów, po oceny autora tekstu przedstawiane jako fakty. Pamiętajmy, że od 2015 roku Marcin Miłkowski nie jest pracownikiem NDK lecz prywatnym przedsiębiorcą, dlatego też chyba ma prawo prowadzić działalność gospodarczą zgodnie z polskimi przepisami czyli na wszystkich możliwych polach. Trudno więc czynić zarzuty z tego, że zdobywa kontrakty i składa oferty, na tym polega bycie przedsiębiorcą.
- W przeciwieństwie do Janusza Sanockiego i Pani Klubowicz (kiedy była dyrektorem NDK) ja utrzymuję się z własnej pracy i płacę podatki, właśnie na pensje takich ludzi jak Sanocki, czy Klubowicz. Kuriozalne jest zarzucanie przedsiębiorcy, że składa oferty handlowe. Także absurdalne są zarzuty, że media miały szkodzić Marcie Klubowicz oceniając jej pracę. Gdyby przyjąć taką interpretację to Janusz Sanocki pobiłby wszystkie możliwe rekordy w szkodzeniu, tu nikt mu nie dorówna. - mówi Miłkowski.
Według dziennikarza RTO Sanocki po raz kolejny prezentuje w swojej gazecie półprawdy.
- Co tu dużo mówić, uważam, że ludzie Sanockiego w wielu miejscach piszą nieprawdę. Wykonawca usług, które faktycznie były promocją po przebudowie NDK został wyłoniony w przetargu nieograniczonym, więc ocena, że umowa była niekorzystna to zwykłe pomówienie. Umowę realizowała firma z poza Nysy. Kontrakt trwał nie 5 lat jak piszą Nowiny, lecz 4, a informacja, że pracownicy NDK mogą wykonywać te prace w ramach swoich obowiązków to zwykłe fantazje. Bowiem w NDK nikt nigdy nie wykonywał choćby małej części tego, czego przedmiotem był opisywany wcześniej przetarg. Jako dowód wystarczy podać, że w urzędzie miejskim komórka, która produkuje materiały telewizyjne tj - "Nyską Kronikę Filmową" to dwa etaty. Ich koszt jest przynajmniej równy kwocie 7 tys złotych miesięcznie. No ale, Sanocki uważa, że usługi specjalistyczne nic nie kosztują, a sam wydaje rocznie na biuro poselskie ponad 170 tys rocznie z naszych podatków. - dodaje Marcin Miłkowski.
Dziennikarz informuje, że sprostowań do Nowin pisać nie będzie.
- Pisanie sprostowań do Nowin Nyskich to strata czasu, nie jestem posłem, lecz przedsiębiorcą, mój byt zależy od mojej pracowitości, a nie od tego co napisze jakiś lokalny polityk w swojej gazecie. Poza tym telewizja nie jest moim źródłem utrzymania. To raczej działalność misyjna. Przepraszam za złośliwość, ale to Sanocki dostaje pensję z moich podatków, a nie na odwrót, więc to on pracuje dla mnie, a nie ja dla niego. - ripostuje Miłkowski.
Wracając do byłej dyrektor Klubowicz pamiętajmy, że to nie ona wyremontowała Nyski Dom Kultury, lecz jej poprzedniczka Janina Janik. Klubowicz, - aktorka z Warszawy można powiedzieć, przyszła na gotowe, nie pozyskała dla placówki ani złotówki z Unii. Jakie ma osiągnięcia? Próbowała stworzyć "Teatr Nysa" dla potrzeb realizacji tego pomysłu likwidując znaczna część ruchu artystycznego, czym wywołała ostry konflikt z rodzicami. Teatr nie wypalił, aktorka wróciła do Warszawy zostawiając po sobie... nową kurtynę.
________________
Napisz komentarz
Komentarze