Do katastrofy doszło w godzinach porannych w Domecku w gminie Komprachcice. Jak relacjonują Regionalnej Telewizji Opolskie naoczni świadkowie, maszyna leciała bardzo nisko nad ich domami.
- Hałas był ogromny! Baliśmy się o swoje życie! - mówi mieszkanka najbliższego domu, w pobliżu którego runął śmigłowiec.
- W pewnej chwili myśleliśmy, że uderzy w nasz dom. - dodaje mieszkaniec. Maszyna rozbiła się na polu pomiędzy budynkami. Śmierć na miejscu poniósł 57-letni biznesmen oraz jego starszy syn. Drugi walczy o życie w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu. W chwili obecnej jest w śpiączce farmakologicznej.
Starszy z braci został znaleziony na miejscu pilota. Wciąż nie wiadomo dlaczego doszło do wypadku. Zabezpieczone szczątki maszyny wywieziono lawetami z miejsca katastrofy. Mają one pomóc w znalezieniu przyczyny. Z relacji świadków wynika, że w momencie wypadku nad polami unosiła się mgła.
Tuż po katastrofie kilku mieszkańców ruszyło na pomoc załodze helikoptera, nie czekając na przybycie służb ratunkowych. Ratownicy medyczni przypominają, że w tego typu sytuacjach musimy także myśleć o swoim bezpieczeństwie.
Pamiętajmy, że na każdym z nas ciąży odpowiedzialność i musimy udzielić pierwszej pomocy. Jeśli ktoś ma opory, pomyślmy o tym w taki sposób, że przecież to my możemy kiedyś znaleźć się w podobnej sytuacji i potrzebować pomocy innych.
Napisz komentarz
Komentarze