Nysa w tym roku powróciła do tradycji korowodu podczas święta miasta. I był to strzał w dziesiątkę! Tym razem w centrum naszego miasta pojawiło się prawdziwe biało-czerwone morze dzieciaków nyskich szkół i przedszkoli. Korowód nakręcał niezawodny Stanisław Rogulski, a wesoła gromadkę prowadziły piękne i niezawodne mażoretki. Rodzice dumni ze swoich pociech co rusz robili zdjęcia latoroślom ubranym w biało-czarowne stroje, szaliki i czapeczki. Punktem docelowym korowodu był Plac Katedralny, gdzie tradycyjnie najmłodsi odebrali z rąk burmistrza symboliczny klucz do bram miasta. A skoro dzieciaki przejęły stery w Nysie to mogło to oznaczać tylko jedno- znakomita zabawę. Jej epicentrum był jak co roku stadion przy Kraszewskiego. Już w piątek było bajecznie, a na początku tanecznie. Podopieczni Laury Kropińskiej wprawili przybywających na stadion widzów w znakomity nastrój i naładowali pozytywną energia przed finałem wieczoru.
Po zapadnięciu zmroku na scenie pojawiła się ona - Beata Kozidrak I znów zachwyciła swoim czteroktawoowym głosem tysiące ludzi, którzy wraz z artystką śpiewali jej największe przeboje. Dla Bajmu to wyjątkowy rok - obchodzą 40-lecie działalności na scenie, a swoimi występami udowadniają, że będą na niej gościć jeszcze przez wiele lat.
Jeżeli Beata Kozidrak to królowa polskiej sceny, to artystkę, która pojawiła się u nas w sobotę śmiało można nazwać ksieżniczką. Prosto z festiwalu w Sopocie, choć nie bez drobnych turbulencji ,dotarła Sylwia Grzeszczak. I dał show jakiego Nysa już dawno nie widziała! Po zdobyciu Trójmiasta gwiazda skradła także serca w Śląskim Rzymie. Patrząc na młoda, piękną artystkę aż trudno uwierzyć , że swoimi przebojami dzieli się z nami już od 10 lat. W sobotę nieprzebrane tłumu przyszły by wyśpiewać je razem z Sylwi
Tak jak Sylwia Grzeszczak wgrała z transmisją z finału Ligi Mistrzów, która odbywała się w tym czasie co koncert, , tak organizatorzy w tym roku pokonali nieprzychylną w ostatnich latach aurę. Deszcz podczas tegorocznych dni Nysy - nic z tych rzeczy. Pogoda wyjątkowo dopisała, a słońce tylko poprawiało i tak znakomite już humory. Prawdziwą wisienka na torcie był kończący tegoroczne święto koncert Maryli Rodowicz. Oryginalna, barwna i uwielbiana od kilku dekad artystka fenomenalnym występem zwienczyła najlepsze Dni nysy od wielu lat. I tyko organizatorom ,oprócz dobrego humoru, zostaje po nich zagwozdka - co przygotować w przyszłym roku by było jeszcze lepiej. A to zadanie niełatwe.
Napisz komentarz
Komentarze