WSA przychylił się do argumentów rzecznika praw obywatelskich i skarżącej regulamin mieszkanki Nysy. Według sądu bon dyskryminuje łamie konstytucję i ustawę i świadczeniach rodzinnych. Gmina zapowiada apelacje.
Reprezentujący Nysę adwokat uważa, że są argumenty do skargi kasacyjnej, bo definicja rodziny nie wynika wprost z konstytucji. Nie zgadza się z tym przedstawiciel rzecznika praw obywatelskich, który mówi, że regulamin bonu nie jest po to by niwelować działanie innych przepisów w tym ustawy zasadniczej i nie można różnicować świadczeń w obrębie jednej grupy beneficjentów. Podkreśla, że w ramach pojęć rodzina, macierzyństwo, małżeństwo, rodzicielstwo nie wolno tworzyć kategorii osób o różnym priorytecie bo to jedna kategoria.
Burmistrz Nysy twierdzi jednak, że to spór światopoglądowy i przypomina, że stawia na małżeństwo jako podstawę rodziny. Dodaje także, że rodziny są w polskim prawodawstwie dyskryminowane.
Nyski działacz społeczny Tomasz Hankus, który wielokrotnie wygrywał przed sądami sprawy z samorządami nie zgadza się z argumentacja burmistrza, tłumaczy, że konstytucji nie można sobie dowolnie interpretować na potrzeby lokalnej uchwały
- Burmistrz źle utożsamia pojęcie rodziny tylko z pojęciem małżeństwa. Konstytucja nie definiuje tego pojęcia. Ona tylko mówi, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny i małżeństwo podlega ochronie tak samo jak rodzina, macierzyństwo i inne wartości. - mówi Hankus.
Oliwy sobotnia dolewa Mariusz Nasiborski, przedsiębiorca i współtwórca idei bonu, który od samego początku miał poważne zastrzeżenia dotyczące regulaminu przyznawania świadczenia.
- Pamiętajmy, ze burmistrz obiecywał, że będzie dokonywał oszczędności, a oszczędności zaczyna się zwykle od siebie. Wiec jeśli spojrzymy na wydatki urzędu na cele zatrudnienia o wzroście zatrudnienia, o wydatkach na zatrudnienie. - wylicza Mariusz Nasiborski i podsumowuje, że gdyby nie rozrost aparatu urzedniczego Gminę byłoby stać na wypłatę świadczenia wszystkim zainteresowanym.
Nasiborski uważa, że w całej sprawie zawinił także wojewoda, który mimo potwierdzonych właśnie przez sad przesłanek nie skorzystał z prawa uchylenia uchwały. Zapowiedział, ze zaraz otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku złoży skargę na bezczynność wojewody do premiera. Podkreśla, ze to właśnie brak reakcji wojewody pozwolił by tak długo wadliwe uchwały pozostawała w obrocie prawnym. Dodaje także, że unieważniona uchwała dziś nie obowiązuje ponieważ gmina wprowadziła kolejne uchwały dotyczące bonu robiąc kosmetyczne poprawki w kolejnych jej wersjach. Dlatego wyrok ten powinien być wskazówką dla wojewody, żeby skorzystał z prawa do rozstrzygnięcia nadzorczego i powstrzymał kolejne klony niezgodnych z konstytucja regulaminów nyskiego bonu.
Gmina stoi twardo na stanowisku, jak mówi Kordian Kolbiarz wyrok jest zły.
- Jestem pewien, że w wyższej instancji nasze racje wygrają bo powinny wygrać. Wspieramy nyskie rodziny, wspieramy polskie rodziny z akcentem na małżeństwa. Uważam, ze jest to zły wyrok oczywiście odwołujemy się od tego wyroku. Tak naprawdę on dla nas nic kompletnie nie oznacza poza kwestią symboliczną (...) Sad pokazał rodzinom w całek Polsce i samorządom głównie, że nie warto wspierać rodzin. - powiedział dziennikarzom Kordian Kolbiarz.
Kolejny kamyczek do ogródka burmistrza to rozbieżności w statystykach. Burmistrz twierdzi, że bon wywołał boom urodzeń.
- Nysa ma ponad 20 procent wzrost i dzietności i małżeństw. - twierdzi burmistrz Nysy.
Nasiborski studzi ten entuzjazm i mówi, że 25% wzrost żywych urodzeń dotyczy nie gminy Nysa, a nyskiego szpitala i spowodowany jest zamknięciem 2 porodówek w okolicy.
- Pan doktor Krajczy odniósł sukces odnotowując wzrost urodzeń w nyskim szpitalu. - Nasiborski komentuje optymistyczne statystyki podawane na strona gminy i wyjasni, ze nie maja one nic wspólnego z przyrostem naturalnym w naszej gminie.
- Prawdziwy przyrost urodzeń w gminie należy sprawdzić po wydanych numerach PESEL i danych z urzędu stanu cywilnego w Nysie. Uwzględniając osoby, które mieszkają w gminie Nysa na czasowym pobycie to jest 1,75% bez uwzględnienia to jest 1,3%.To nie są dwucyfrowe dane. nadto nie ma wzrostu małżeństw. To tez jest abstrakcja. Nie wiem skąd są te dane. - podsumowuje statystyki Mariusz Nasiborski
Bardziej zachowawczy jest ton przewodniczącego rady miejskiej.
- Poczekamy na pisemne uzasadnienie wyroku - mówi Paweł Nakonieczny.
______________________
Mariusz Nasiborski były współpracownik burmistrza i współautor idei bonu, która powstała w grupie specjalistów zgromadzonych wokół projektu innowacyjna nysa z poprzedniej kadencji samorządu. Uważa, że bon zamiast pełnić rolę stymulacji urodzeń stał się bonem socjalnym. W założeniach bowiem bon nie miał być przyznawany dla dzieci urodzonych przed jego wprowadzeniem. Dziś dzieci urodzone po wprowadzeniu bonu to zaledwie 20% wszystkich bono-biorców.
Można więc powiedzieć, że gdyby gmina użyła świadczenia wyłącznie jako narzędzia stymulującego dzietność, to oszczędziłaby 80% środków, a najprostszym regulaminem mógłby być warunek urodzenia dziecka po wprowadzeniu bonu. Wtedy niezależnie od formy i stanu osobowego rodziny bon poszedłby "za dzieckiem". Dzisiaj idzie "za małżeństwem z dzieckiem" i to zostało podważone przez sąd.
Czyje statystyki są prawdziwe, te podawane przez Kordiana Kolbiarza czy te, o których mówi Mariusza Nasiborski? Sprawa na pozór łatwa do wyjaśnienia powoduje skrajne polityczne emocje. Bon wychowawczy to jedna z obietnic wyborczych obecnego burmistrza. Co zwycięży, czy tak zwana Real polityk czyli polityczna rzeczywistość, czy rzeczywistość prawna. Fakty i statystyki, czy polityczny PR. Ten spór będzie prawdopodobnie trwał do samych wyborów i doleje oliwy do ognia jesienią tego roku przy urnach wyborczych.
Napisz komentarz
Komentarze