Pod koniec akcji, kiedy wydawało się że sytuacja jest opanowana, krowa nie wytrzymała napięcia i padła.
- Finał sie zrobił nagle tragiczny. Jest nam niezmiernie przykro. Udało się nam krowę przechwycić i ja spętać. - mówi Jacek Opara
W internecie pojawiło się wiele teorii na temat przedawkowania środków uspokajających. Fakty wyglądają jednak tak, że krowa nie została uśpiona tylko uspokojona. Zwierzęciu zaaplikowano 2 razy po 3 mililitry Sedazinu. Po tym krowę udało się uspokoić. Lek zadziałał z opóźnieniem, choć i tak za pierwszym razem krowa wypętała się i trzeba było ja ponownie dogonić i przywiązać sznurek do drzewa.
Od podania środka do przekazanie zwierzęcia ekipie transportowej starosty minęło około 2 godzin. Być może środek przestał już działać. Krowę przekazano ekipie transportowej ze starostwa. Przy załadunku do przyczepy krowa padła. Wezwani natychmiast weterynarze, którzy już odjeżdżali po wykonaniu swojego zadania nic nie mogli zrobić. Najbardziej prawdopodobna przyczyna zgonu to zawał serca. Miało być tak pięknie, a wyszło dla krowy tragicznie.
- Kolega, aż się popłakał. Bo tyle starań tyle wszystkiego, udało się tak fajnie to zorganizować. Chyba jednak ten zawał i ten stres związany z tym wszystkim, tym transportem. To zwierze nie wytrzymało tego. - podsumowuje Jacek Opara
Weterynarz Jacek Opara analizuje co się stało i dziwi się, że zwierze tak szybko zdziczało. Mówi, ze rok wcześniej jego koleżanka weterynarz była w gospodarstwie, gdzie przebywała krowa i osobiście pobierała jej krew. Zwierze było bardzo spokojne. Po ucieczce z punktu skupu i kilku tygodniach na wolności zupełnie zdziczała. Jacek Opara podkreśla, że zachowanie zwierzęcia było bardzo agresywne, to typowe dla byków, które mają testosteron, ale u krów się nie zdarza.
Weterynarz ocenił wizualnie ogólny stan zdrowia zwierzęcia na dobry. Krowa nieco schudła, ale wyglądała zdrowo, nie miała poważniejszych obrażeń poza kilkoma drobnymi skutkami ucieczki i kilkutygodniowej tułaczki np. ukruszony jeden z rogów. Gdyby przebywała na wolności dłużej mogłaby tam powstać gangrena. Ponadto zblizały się mrozy i był najwyższy czas by krowę przenieść do jakiejś obory
Starostwo odkupiło krowę przed odłowieniem. Wszystko już było przygotowane. Zakup zwierzęcia kosztował około 6 tys złotych. Niestety nie udało się. Krowa wybrała wolność. Nie trafi także do rzeźni, padnięte bydło podlega bowiem utylizacji.
Krowie serce nie wytrzymało powrotu do niewoli.
Finał poszukiwania nyskiej krowy niestety nie taki, jak sobie tego życzyli kibicujący akcji mieszkańcy. Krasula nie zaakceptowała niewoli i w chwile po tym jak weterynarze przekazali ją ekipie transportowej starosty zwierzę padło najprawdopodobniej na zawał serca.
- 26.02.2018 13:16 (aktualizacja 22.08.2023 16:11)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze