Przypomnijmy, że były burmistrz Nysy Janusz Sanocki jako jedyny zeznał podczas przesłuchań urzędu wojewódzkiego, że pamięta, jakoby sprzedany fragment ulicy Drzymały w Nysie był sprzątany pod koniec 1998 roku przez gminę. Tym samym przyznał się do popełnienia niegospodarności, gdyż burmistrzowi nie wolno zlecać sprzątania prywatnego terenu za pieniądze publiczne. Jednak ten fakt wcale nie martwi Janusza Sanockiego i otwarcie mówi, że zdawał sobie sprawę, że był to prywatny teren.
- Sanocki przyznał się do niegospodarności, bo sprzątanie prywatnego terenu za pieniądze podatników jest niegospodarnością i nic sobie z tego nie robi, bo wie, że będzie bezkarny. Wszystko po to by osiągać polityczne cele, czyli kogoś opluć lub w czymś przeszkodzić. Taka polityka nie budzi zaufania. - komentuje jeden z radnych.
Z podobna beztroską mówi o przegranym niedawno procesie o zniesławienie, w który sąd uznał, że poseł nie miał żadnych przesłanek by oskarżać dzisiejszego burmistrza Nysy o korupcję z związku z budowa galerii DEKADA. Janusz Sanocki jak widać ma szczególną łatwość do rzucania oskarżeń bez dowodów.
- To graniczy z dziecięca skłonnością do konfabulacji i jest typowe dla tego typu polityków. - mówi jeden z naszych komentatorów.
Czy w przypadku ulicy Drzymały z podobna łatwością potwierdzał nieistniejące fakty z przeszłości ma zbadać prokuratura. Choć nie będzie to łatwe, to ważne pytania.
Napisz komentarz
Komentarze