Cała akcja rozegrała sie w ciągu kilku minut na osiedlu przy ul. Wasylewskiego w Nysie. Wieczorem 4 grudnia agresywny duży pies biegający luzem bez kagańca zaatakował prowadzonego Yorka. Różnica wielkości była tak duża, że piesek nie miał żadnych szans. Właścicielka była bezsilna, piesek skonał na jej oczach.
- Mój pies był stary, no i on nie zasłużył sobie na taką śmierć. To jest dla mnie coś strasznego. Chciałabym żeby ona (red. właścicielka owczarka) odpowiedziała za swoje zachowanie. Za to, że uciekła z miejsca wypadku. Do tej pory nikt do nas nie zadzwonił, nie napisał, nie przeprosił, nie porozmawiał - żali się Natalia Szwed właścicielka zagryzionego yorka.
Lekarz weterynarii, który dotarł na miejsce nic nie mógł zrobić. Piesek miał poprzebijane płuca i przegryzienia tchawicę. Chwile po pierwszym ataku agresywny owczarek zaatakował kolejnego mniejszego od siebie psa.
- Szedłem z psem na smyczy na spacer i nagle zza samochodów wyskoczył wilczur, który od razu zaatakował psa i zaczął go gryźć, widać było, że chce go po prostu zagryźć. - mówi Pan Dariusz właściciel pogryzionego sznaucera. Panu Dariuszowi udało sie zwierzęta rozdzielić.
- Ledwo udało mi się mojego psa uratować. - dodaje Pan Dariusz. Skończyło sie na wizycie u weterynarza.
Informacja o zdarzeniu szybko obiegła całe osiedle. Właściciele psów są zaniepokojeni.
- Teraz zawsze na smyczy prowadzam. Dla bezpieczeństwa pieska lepiej mieć przy sobie. - mówi Pani Ola, która przyznaje, że wcześniej pozwala swojemu pupilowi spacerować luzem.
Pan Dariusz właściciel poszkodowanego psa komentuje, że smycz i kaganiec dla dużych psów to konieczność. Bo nie wiadomo co się wydarzy. Przecież pies to zwierze kierowane instynktem.
- Ja już nie chce mówić jakby ktoś szedł z psem i z dzieckiem i taki agresywny pies się rzuca na psa i w międzyczasie dziecko się w to zamiesza i może dojść do tragedii. - mówi Pan Dariusz
Pani Natalia, której mama wyprowadzała yorka w tym feralnym dniu nie może sie pogodzić z tym, że właścicielka owczarka zamiast się przyznać udawała treserkę psów, zobaczyła co sie dzieje i po prostu uciekła. Właścicielka yorka rozważa oddanie sprawy do sądu cywilnego. Chciałby przekazać ewentualne odszkodowanie na rzecz schroniska.
Policja informuje, że za spacerowanie z psem bez kagańca i puszczenie go wolno właściciel może być ukarany mandatem 250 zł. Co niestety nie przywróci życia małemu yorkowi.
Napisz komentarz
Komentarze