W ubiegły piątek, menedżer targowiska Patryk Melerski poinformował kupców z płyty bocznej stadionu, że mogą handlować wyłącznie do końca miesiąca, czyli tylko do środy 30 marca. Od kwietnia maja sobie szukać innego miejsca na handel, bowiem na płycie stadionu zostanie tylko giełda staroci. Kupcy nie otrzymali wypowiedzenia zawartej wcześniej umowy, ani żadnego innego dokumentu, z którego wynikałoby, że nie mogą dłużej pracować.
Prezes nyskiego Zarządu Nieruchomości twierdzi, że decyzja ta wyszła od burmistrza i że musi się jej podporządkować. Kasa targowiska przestała przyjmować opłaty za rezerwacje miejsc na stadionie. Kupcy znaleźli rozwiązanie, ponieważ dokonali opłat przelewem. Niemniej jednak mają uzasadnione obawy, czy uda im się przystąpić do pracy, zważywszy, że gdy kilka tygodni temu odmówili zapłaty ze względu na fatalne warunki pracy, opłaty zostały od nich zebrane w asyście straży miejskiej, i policjantów uzbrojonych w pistolet maszynowy.
Kupcy nie chcą przejść na targowisko miejskie, twierdząc, że miejsca tam jest stanowczo za mało dla wszystkich i warunki są niedogodne, co przełoży się na spadek w zarobkach.
Władze miasta uważają, że najpierw należy zapełnić targ miejski, więc decyzji zmienić nie chcą.
Dostępnych stoisk jest za mało dla wszystkich. Obecnie jest wolne miejsce na tzw. warzywniaku, lecz w sezonie wiosenno-letnim wszystkie miejsca są zajęte przez sprzedających płody rolne i rośliny.
Ponadto na plac targowy nie można będzie wjechać samochodem, co uniemożliwi handel z sposób prowadzony dotychczas. Cześć kupców kilka lat temu przeniosła się z targu miejskiego na targ bułgarski, ponieważ tylko tak mogła się utrzyma na rynku pracy. Zdesperowani ludzie postanowili zbierać podpisy od klientów i handlujących w obronie targowiska. Przez kilka godzin zebrano ponad tysiąc podpisów.
Delegacja kupców przyszła na sesję rady miejskiej, gdzie jeden z przedstawicieli zabrał głos i zwrócił się do rady miejskiej i burmistrza, aby umożliwili kupcom, w tym około 30 osobom z Nysy, prowadzenie działalności. Niezadowolenie rośnie, bowiem kupcy walczą o miejsce do pracy i twierdzą, że burmistrz nie dotrzymał słowa.
Rozmowy podczas sesji zakończyły się obietnicą burmistrza, że w sobotę kupcy będą mogli handlować na stadionie. W poniedziałek odbędzie się spotkanie i zostaną podjęte decyzję. Ale co będzie dale.
Napisz komentarz
Komentarze