– Znalazłem kolejny niuanse, który nie do końca jest zgodny z prawem. Ustawa prawo wodne przewiduje, że półtora metra od linii brzegowej jeziora, rzeki i innych akwenów stanowiących własność skarbu państwa, lub samorządu terytorialnego, powinno się umożliwić przejście bez żadnych opłat, czy wprowadzenia innych ograniczeń. Jak tu widzimy, nie ma możliwości przejścia nad jezioro. Co więcej w okresie letnim pobierane są opłaty, kiedy chcemy przejść na plażę, ponieważ trzeba przejść przez teren gminy. - oświadcza Tomasz Hankus.
Dyrektor Aranowicz twierdzi, że opłaty nie są pobierane za wstęp na plażę, lecz na wejście na teren ośrodka, który ma do tego pełne prawo. Trudno się z tym nie zgodzić że utrzymanie infrastruktury kosztuje i służy wszystkim. Jednak czy przepisy faktycznie zostały dochowane.
– To już chyba 5 czy 6 lat temu ktoś o to pytał i RZGW im wyjaśnialiśmy że dostęp do jeziora, te półtora metra jest wszędzie – powiedział dyrektor Mirosław Aranowicz.
Tomasz House twierdzi jednak że dostęp do plaży nie ma wszędzie. I pokazuje płot, który wygradza linię brzegową i wchodzi nawet głęboko do wody. Płot jest zlokalizowany przy wejściu od strony wału i Skorochowa.
Pieniądze pobierane za wstęp na ośrodek są przeznaczane na infrastrukturę kąpieliska. Niewątpliwie ewentualna strata części dochodów to byłby spory kłopot dla gminnej spółki.
__________
Jak będzie zobaczymy. Jedno jest pewne, dzisiaj płot stoi, według władz spółki nie było dotychczas co do tego zastrzeżeń, jednak według Tomasza Hankus to niezgodne z przepisami prawa wodnego.
Napisz komentarz
Komentarze