Po drogach na całym świecie jeżdżą miliony ciężarówek zaopatrzonych w tak zwane światła robocze. Lampy te są zamontowane na dachu kabiny i służą do oświetlania miejsca pracy podczas postoju i załadunku.
Zgodnie z polskimi przepisami ruchu drogowego światła te mogą być włączone poza drogami publicznymi, np. Na placu manewrowym. Należy ich używać tak by nie oślepiać użytkowników dróg.
Niestety policjant z nyskiej komendy był innego zdania i w lutym br. zatrzymał nyskiego przedsiębiorcę Leszka Matejaszka i mimo tłumaczeń i próśb zabrał mu dowód rejestracyjny mówiąc, że samochód ma za dużo świateł drogowych i postojowych.
Kiedy zatrzymany kierowca pokazywał że większość ciężarówek posiada takie światła policjant miał powiedzieć, że to tylko kwestia czasu kiedy ich wszystkich wyłapie.
- To są komedie jakieś coś niesamowitego - oburza się ojciec Pana Leszka, także nyski przedsiębiorca.
To dość zaskakujące stwierdzenie, bowiem takie światła są standardem w całej europie. Są nawet kraje gdzie posiadanie tego wyposażenia jest obowiązkowe. Zatrzymanie dowodu rejestracyjnego uniemożliwiło nyskiemu przedsiębiorcy prowadzenie działalności gospodarczej. Swoje straty oszacował na 5000 zł dziennie.
Przedsiębiorca początkowo próbował interweniować u komendanta policji, niestety bez skutecznie. Na odpowiedź, że wszystko zostało przeprowadzone zgodnie z prawem czekał miesiąc.
Potem w desperacji przeczesywał internet by znaleźć podobne przypadki i znalazł. W identycznych sprawach zapadło przynajmniej kilka wyroków wszystkie korzystne dla kierowców.
- Znalazłem kilka wyroków sądowych w takich sprawach, z których wynikało, że policja nie ma tutaj racji - mówi Pan Leszek
Sąd to jednak dłuższa procedura. Przedsiębiorca poszedł szybszą ścieżką. Korzystając ze zdobytej także z Internetu wiedzy zamówił prywatną ekspertyzę u rzeczoznawcy i na jej podstawie odzyskał dowód rejestracyjny i możliwość pracy.
Podkreśla jednak że stracił dużo czasu, bo na początku miał nadzieję na wyjaśnienie tej absurdalnej według niego sprawy z nyską policją.
- Prawo nie zabrania montowania takich świateł. Prawo zabrania używania ich na drogach publicznych - skomentował zapytany przez nas sprawę specjalista od prawa drogowego Tomasz Hankus
Zapytany przez nas Komendant powiatowy policji Piotr Smoleń wyjaśnił że skarga przedsiębiorcy nie dotyczyła zasadności decyzji policjanta lecz procedury zatrzymania dowodu. Komendant informuję także, że dział prawny policji w dalszym ciągu analizuje tę sprawę.
- W tej chwili sprawa nie jest ostatecznie załatwiona trafiła w ręce prawników - informuje komendant Piotr Smoleń.
Przedsiębiorca mówi, że to nieporozumienie. Leszek Matejaszek uważa także, że powinien dochodzić odszkodowania za straty jakie ta decyzja spowodowała.
Mówi, że będzie dochodził swoich praw nawet dla samej zasady, ponieważ to nie pierwszy raz kiedy jego rodzinna firma zmaga się z urzędnikami. Kilka lat temu musieli zamykać skład złomu z powodu błędnej jak się dziś okazało decyzji organów skarbowych.
W tej sprawie zapadł już wyrok w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, który przyznał rację przedsiębiorcy i zasądził na jego rzecz odszkodowanie za bezprawne działanie organów podatkowych na kwotę 250 tyś złotych plus odsetki.
Przedsiębiorca i jego rodzina mimo kłód pod nogi rzucanych przez instytucje nie załamali się i dalej prowadzą biznes. Jednak uważają, że stosunek państwa do małych przedsiębiorców jest niewłaściwy. Pan Leszek, który pracował kilka lat za granicą, gdzie założył firmę mówi, że stosunek polskich urzędników do przedsiębiorcy przypomina jeszcze komunę.
Ojciec pana Jarka Matyja zadaje retoryczne pytanie, Czy urzędnicy podejmujący takie decyzję są karani czy nagradzani?
- On na pewno dostał premię, szczególnie naczelnik, no bo dużo zajęli, nie ważne w jaki sposób, ja bym to rozliczył. Dostali premię za to, że nam takie świństwo zrobili. - komentuje ojciec Pana Leszka.
_______________
Na zakończenie wypada zadać podstawowe pytanie czy to przedsiębiorca istnieje dla urzędnika czy może jednak urzędnik dla przedsiębiorcy.
Napisz komentarz
Komentarze