Wicewojewoda Opolski Violetta Porowska, dyrektor Opolskiego NFZ Robert Bryk i poseł Kamil Bortniczuk ogłosili, że jeszcze w tym roku dojdzie do rozpisania konkursu na oddział chirurgii naczyniowej w Nysie. Szpital co podkreślał Norbert Krajczy już dokonał zmiany statutu i jest gotowy do realizacji tego zadania. Jako baza lokalowa i sprzętowa ma zostać wykorzystany obiekt Polsko Amerykańskiej Kliniki Serca przylegający do nyskiego szpitala na zasadzie dzierżawy. - taki jest plan nyskiego ZOZ na dzisiaj. Wysokość kontraktu na nyską naczyniówkę nie został jeszcze określony.
Wartość kontraktu opolskiej placówki to 16 mln złotych. Otwarcie oddziału w Nysie jak zapewnił dyrektor Bryk nie uszczupli puli Opola.
______________
Komentarz
Konferencja i przyspieszenie decyzji dotyczącej nyskiej naczyniówki jest w oczywisty sposób uwarunkowane kampanią wyborczą w reakcji na działania koalicji POKO, które miały miejsce w dwa dni wcześniej przed szpitalem w Nysie. W poniedziałek do naszego miasta trafiła delegacja złożona z Katarzyny Lubnauer, Barbary Nowackiej, Witolda Zembaczyńskiego i Tomasza Kostusia. POKO krytykowała stronę rządową za brak naczyniówki na miejscu.
Jak zauważył będący na środowej konferencji poseł Kamil Bortniczuk. Biorąc pod uwagę polepszenie sytuacji budżetu Państwa, co było możliwe m.in dzięki uszczelnieniu podatku VAT i lepszemu wynikowi spółek skarbu państwa, rządzącym należą się brawa. Ponieważ jest skąd wziąć pieniądze na dodatkowe świadczenia.
Opozycja wskazuje na punkty, w których daleko nam jeszcze do europejskich standardów. Niestety fakt, że jesteśmy biedniejsi od zachodu, nie jest szczególnie odkrywczy.
Do bogatej europy zachodniej czyli do Niemiec, Holandii, czy Francji, rzeczywiście jeszcze nam sporo brakuje. Różnice istnieją we wszystkich dziedzinach. Jedyny sposób na wyrównanie standardów to wzrost PKB, czyli odbudowa i większa produktywność gospodarki.
Kiedy poruszamy temat gospodarki postawa opozycji nie jest już taka jednoznaczna, bowiem niestety to nie kto inny, ale opozycja zajmuje się zwalczaniem polskiej przedsiębiorczości w łonie parlamentu Europejskiego. Najprostszym przykładem takiej postawy części polskich europosłów było głosowanie w Europarlamencie w sprawie pracowników delegowanych. Chodziło o to, że Polskie firmy transportowe dzięki niższym kosztom pracy, zaczęły wypierać z rynku europejskiego firmy niemieckie, francuskie, holenderskie... - źródło
Krajom "starej unii" sytuacja ta nie odpowiadała, dążą więc do wprowadzenia niezgodnych z zasadami wolnego rynku ograniczeń utrudniających działalność polskich przewoźników. Te wydarzenia pokazują jasno, że kraje Europy środkowej, nie zostały przyjęte do wspólnoty na równych zasadach i wygląda na to, że mają być m.in dla Niemiec: rynkiem zbytu, dostawcą taniej siły roboczej i ewentualnie producentem przysłowiowych śrubek. Skąd te obawy Niemiec? Ponieważ, jak widać wysoki wzrost polskiego PKB budzi coraz większy niepokój naszych sąsiadów. Bruksela i Berlin uznały, że trzeba go blokować.
Reasumując - jeśli POKO pragnie, by świadczenia zdrowotne osiągnęły unijny standard, to jedynym sposobem jest wzrost gospodarczy kraju. Niestety jak na razie opozycja zajmuje się wspólnie z naszymi "niemieckimi przyjaciółmi" hamowaniem polskiej gospodarki zamiast jej rozpędzaniem.
Napisz komentarz
Komentarze